„Genialni. Lwowska szkoła matematyczna” – Mariusz Urbanek
Mam pewne szczególne powody, by interesować się Stefanem Banachem, planowałem nawet o tych swoich sentymentach napisać, ale ostatecznie zrezygnowałem. Anegdota mogłaby nie być w pełni zrozumiała i miałaby się nijak do oceny książki.
Ośrodek naukowy we Lwowie, to, rzecz jasna, nie tylko Stefan Banach, do ważniejszych postaci należał Wacław Sierpiński, Hugo Steinhaus, Stanisław Mazur, Stanisław Ulam, który w Los Alamos pracował nad Projektem Manhattan (bomba atomowa), i wielu innych.
Lwowska szkoła matematyczna – szkoła naukowa zaliczana do tzw. polskiej szkoły matematycznej (drugą była, konkurująca do miana najlepszej, warszawska szkoła matematyczna, zajmująca się teorią mnogości i topologią), działająca w dwudziestoleciu międzywojennym we Lwowie, skupiona wokół Stefana Banacha i Hugona Steinhausa. Lwowska specjalizowała się w analizie funkcjonalnej i wydawała „Studia Mathematica”. Powstała dzięki wcześniejszym staraniom profesora Wacława Sierpińskiego, pragnącego przekształcić Uniwersytet Jana Kazimierza w stolicę polskiej matematyki. W okresie II Rzeczpospolitej w zasadzie się to udało. A dokładniej to jego następcom. Sierpiński w dniu wybuchu I wojny światowej jako obywatel Austro-Węgier (Lwów znajdował się w tym zaborze) został internowany w Rosji, gdzie bawił na wakacjach z rodziną, i mógł wrócić do kraju dopiero w 1917 roku, jednak wtedy wybuchła wojna polsko-ukraińska oraz wojna polsko-bolszewicka, więc ostatecznie przeniósł się na nowy Uniwersytet Warszawski.
Opracowanie Urbanka to kawał rzetelnej historii specyficznego środowiska i ludzi je tworzących, choć oczywiście nie wszystkich. Na pamiątkowym zdjęciu widać co najmniej kilkadziesiąt osób, ale też nie wszystkie one odegrały znaczące role w tworzeniu lwowskiej szkoły matematycznej.
Poszczególne rozdziały w książce, mniej więcej chronologicznie, poświęcone są kilku geniuszom matematycznym, ich osiągnięciom naukowym, ale też osobistym przeżyciom. Bywają też w niej anegdoty. Choćby taka: Hugo Steinhaus często powtarzał, że największym jego osiągnięciem było… odkrycie Stefana Banacha. Albo to: Banach nigdy nie skończył wyższych studiów (studiował zaledwie dwa lata), więc na specjalną zgodę na zatrudnienie go, jako asystenta na uczelni, Steinhaus musiał prosić samego ministra. Inna anegdota mówi o podstępie, dzięki któremu udało się nakłonić Banacha do zdania egzaminu doktorskiego, bo on sam nie miał na to ochoty – ale to historyjka na pewno powszechnie znana.
Po II wojnie światowej Hugo Steinaus (wraz z częścią kadry naukowej) przeniósł się do Wrocławia, Stanisław Mazur do Warszawy, Stefan Banach nie zdążył przenieść się do Krakowa, na Uniwersytet Jagielloński. Zmarł w sierpniu 1945 roku na raka płuc.
Jeśli ktoś miałby obawy, to informuję, że jest to historia ludzi, czasów i miejsc, a nie trudne rozważania matematyczne. Dzięki „Genialnym” można też zorientować się, jakie straty poniosła polska inteligencja, na skutek celowych działań Niemców i Rosjan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz