środa, 19 lutego 2014

Wajda - kryptonim Luminarz

„Andrzej Wajda. Podejrzany” – Witold Bereś, Krzysztof Burnetko

Nie przeczytałem uważnie całego tytułu i stąd zapewne niewielkie rozczarowanie. Interesowała mnie biografia Wajdy, może jakieś szczegóły i ciekawostki związane z pracą reżysera, powstawaniem filmów, światem aktorów, reżyserów, scenarzystów… Autorzy książki koncentrują się właściwie na jednym tylko zagadnieniu: udowadniają czytelnikowi, że Andrzej Wajda był w Polsce Ludowej szykanowany, nękany, prześladowany, osaczany, represjonowany.

Niektóre tylko ordery i odznaczenia Andrzeja Wajdy, bo otrzymał ich oczywiście dużo więcej:
1959 – Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (rzecz jasna chodzi o PRL).
1964 – Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (rzecz jasna chodzi o PRL).
1975 – Order Sztandaru Pracy II klasy – z rąk samego towarzysza Gierka.

To niewątpliwie były dziwne i ciekawe czasy…

poniedziałek, 17 lutego 2014

Ofiary na ołtarzu sztuki, czyli…

…obejrzałem film „Pod Mocnym Aniołem”.

W tym momencie mógłbym dodać, że nie wiem po co, ale to nie byłoby zgodne z prawdą – wiem, bardzo dobrze wiem. Film oglądało wielu znajomych i nieznajomych, mówią o nim i piszą, więc chciałem sobie wyrobić własne zdanie.
Film trwa prawie dwie godziny. Po jakichś dwudziestu minutach byłem już zmęczony, znudzony i zniechęcony, po czterdziestu straciłem nadzieję, że coś ważnego albo w ogóle sensownego jeszcze się w nim wydarzy, ale… obejrzałem do końca, żeby mi nikt nie zarzucił, że oceniam dzieło, które poznałem jedynie w części.

Dźwięk.
Mijają dziesięciolecia, a film polski nie radzi sobie z dźwiękiem. Jedne są słabo słyszalne inne zbyt głośne, nachalne, irytująco i bezsensownie wyeksponowane: odgłosy jedzenia, kroków, szczękania sztućców. Za to wiele dialogów albo pojedynczych słów jest słabo słyszalna, niewyraźna. Obawiam się, że nie dam sobie wmówić, że to celowy zabieg, bo tego typu problemy obserwuję w filmach polskich prawie pół wieku.

Obraz.
Biegłość techniczna i udziwnione ujęcia mogłyby wzbogacić genialne dzieło, ale same tylko sztuczki formalne z miałkiej treści nie stworzą arcydzieła. Nie uważam też, żeby epatowanie widza fizjologią (rzyganie i sranie pod siebie) było w dobrym guście – to wyjątkowo prymitywne chwyty.

Fabuła.
Reżyserska wizja migawek z życia alkoholików. Z obecną rzeczywistością nie ma to zapewne wiele wspólnego.

Przesłanie.
Tego odkryć mi się nie udało.

Podsumowanie.
Być może film ten jest przykładem współczesnej sztuki, ja tam nie wiem, nie znam się – jestem wyznawcą teorii, że nie ładne to, co ładne, ale to, co się komu podoba. Mnie ten film znudził i zmęczył. Jeśli tak ma wyglądać współczesne polskie kino, to ja wracam do „Człowieka z marmuru”, „Psów”, „Vabank”, „Misia”, „Nie ma mocnych”, „Ziemi obiecanej”, „Rejsu”…

Nad jednym się tylko zastanawiam – ile film „Pod Mocnym Aniołem” pochłonie ofiar? Bo po jego obejrzeniu dojdą do oczywistego wniosku, że jeśli tak wygląda alkoholizm, to oni na pewno problemów z piciem nie mają. Ile żon i dzieci zacznie mieć wątpliwości, bo przecież głowa rodziny nie zachowuje się aż tak destrukcyjnie i – zamiast uciekać albo szukać pomocy – pomyślą, że może przesadzają, może u nich nie jest jeszcze tak źle…
 

Ciekawe recenzje filmu: Ewy Woydyłło-Osiatyńskiej  (doktor psychologii i terapeuta uzależnień) oraz znanej pisarki, autorki "Antyporadnika" - Miki Dunin.

niedziela, 2 lutego 2014

Kolorowa gliniana micha

Wielkim zaiste trzeba być pisarzem, żeby wydawca zdecydował się na umieszczanie po jednym zdaniu na stronie, a coś takiego wcale nierzadko ma miejsce składance „Piesek przydrożny”.
Zbiór ten przypomina mi kolorową glinianą misę, w której zgromadzone zostały rozmaite detale i elementy, które posłużyć mają do tworzenia biżuterii: korale różnego kształtu i barwy, kawałki kamieni szlachetnych, jakieś kółka, druciki, suche pestki…

„Piesek przydrożny” składa się z dwóch części, pierwsza to taka właśnie zbieranina okruchów, to jest tekstów krótkich i bardzo krótkich; jedne zachwycają, inne… nie bardzo jeszcze wiadomo, do czego miałyby posłużyć, ale może kiedyś… W części drugiej zawarte zostały, znane zapewne czytelnikom Tygodnika Powszechnego „Tematy do odstąpienia”; coś w rodzaju zarysów, szkiców, pomysłów. Miłosz ich już nie wykorzysta, ale może się komuś przydadzą.

Trzy cytaty, fragmenty, które poruszyły mnie szczególnie, wywarły większe wrażenie:

Bo są tutaj, obok mnie, w kościele, robią znak krzyża, wstają, klękają, a ja domyślam się, że w ich głowach dzieje się to samo co w mojej, to znaczy bardziej chcą wierzyć, niż wierzą, albo wierzą chwilami*.

Wierzyć, że jest się wspaniałym i stopniowo przekonywać się, że nie jest się wspaniałym. Starczy roboty na jedno ludzkie życie**.

Po jednej stronie jest jasność, ufność, wiara, piękno ziemi, zdolność ludzi do entuzjazmu, po drugiej ciemność, zwątpienie, niewiara, okrucieństwo ziemi, zdolność ludzi do zła. Kiedy piszę, pierwsza strona jest prawdziwa, kiedy nie piszę, druga. Czyli muszę pisać, żeby uchronić się przed rozpadem. Niewiele w tym stwierdzeniu filozofii, ale sprawdzone jest doświadczalnie***.

 

--
* Czesław Miłosz „Piesek przydrożny”, Wydawnictwo Znak, 2011, s. 27.
** Czesław Miłosz „Piesek przydrożny”, Wydawnictwo Znak, 2011, s. 102.
*** Czesław Miłosz „Piesek przydrożny”, Wydawnictwo Znak, 2011, s. 105.