środa, 25 czerwca 2014

Alkoholizm i psychoterapia

„Jak być niezniszczalną” – Ilona Felicjańska

Książka w pełni zasługująca na miano… hm… eklektycznej. Jest w niej o genezie alkoholizmu, o mechanizmach wypierania, o powodach, dla których sięgamy po alkohol, o istocie uzależnienia, o rodzinnych uwikłaniach, o strachu i przemocy (warte uwagi), o Programie 12 Kroków AA, o fazach uzależnienia, o czynnikach sprzyjających zapadaniu na chorobę alkoholową, o mitach na ten temat alkoholu i picia, i wiele, wiele innych. Sporą część książki zajmują wypowiedzi różnej maści profesjonalistów, listy od czytelników bloga itp. Zdarzają się też osobiste komentarze, relacje, doświadczenia i przykłady autorki, ilustrujące prezentowane teorie psychoterapeutyczne.

Książka pokazuje problem alkoholizmu dość powierzchownie, wiele tematów jest ledwie zarysowanych, ale też zapewne nie każdy czytelnik potrzebuje opracowania bardziej wnikliwego. Owszem, spodziewałem się nieco innych proporcji, to znaczy więcej spraw i zdarzeń osobistych, a mniej teorii wyniesionych z psychoterapii odwykowej, ale przecież moje oczekiwania, to tylko mój problem, nieprawdaż? Taka postawa wydaje się też zrozumiała w związku ze stosunkowo krótką abstynencją autorki. 

Po lekturze naprawdę wielu książek na temat alkoholizmu, z jednym stwierdzeniem Ilony Felicjańskiej niezupełnie się zgadzam: „Trzeźwienie polega na niepiciu”*. Wydaje mi się, że jednak na czymś więcej, ale… racji mieć nie muszę.


--
* „Jak być niezniszczalną”, Ilona Felicjańska, Burda Publishing Polska, 2014, s. 32.

środa, 18 czerwca 2014

Odpowiedzialność i jej brak

Najpierw link do artykułu: Dlaczego lekarze powinni bronić...

Moje zdanie na ten temat? Jest dokładnie takie, jak w przypadku sędziego, który chce nieustająco pobierać swoją pensję, ale odmawia wydawania wyroków, bo w Biblii napisano „nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”, rzeźnika, który nadal chce brać wypłatę, ale odmawia dotykania wieprzowiny, bo jest muzułmaninem, księdza, który chce czerpać profity z powołania, ale nie zgadza się z celibatem i zakazem uprawiania seksu z nieletnimi itd. itp.

Uważam, że każdy ma prawo, ale też i obowiązek, ponosić konsekwencje swoich działań, zachowań, postaw, decyzji i wyborów życiowych. Lekarz, który odmawia aborcji w przypadku ciąży z gwałtu, może to zrobić, oczywiście, ale pod warunkiem, że on to dziecko wychowa sam i za swoje pieniądze. Podejmowanie decyzji, których konsekwencje ma ponosić ktoś inny, jest atrybutem aroganckiego sobiepaństwa, jest też bardzo wygodne i bardzo, bardzo... niemoralne.

Jeśli jakaś praca/zawód/zajęcie koliduje z moimi zasadami moralnymi, to jej nie podejmuję. Jeśli brzydzę się przemocą i moje zasady wykluczają używanie broni, a nawet dotykanie jej, nie staram się zostać zawodowym żołnierzem.
No, chyba, że rzecz cała dzieje się w Polsce…

Kosztowne przewidywania


Najpierw oczywistość: np. w Niemczech przesyłka nadana do południa doręczana jest następnego dnia (wyjątek mogą, choć nie muszą, stanowić wyspy).  Usługa świadczona jest tak szybko, jak to tylko możliwe, w końcu klient za to płaci, a więc przesyłki priorytetowe nie są znane.

Polska rzeczywistość A.D. 2014, wiosna:
a) wysyłam list ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru – jest to usługa opłacana z góry i dość kosztowna; list – niepodjęty przez adresata – wraca do mnie, jednak okazuje się, że za jego odzyskanie muszę dodatkowo słono zapłacić.
b) trzy listy (z miasta wojewódzkiego do miasta wojewódzkiego oraz stolicy), opłacone dodatkowo (i dość drogo) jako priorytetowe, docierają do adresatów po 5-7 dniach roboczych. Reklamacji mi nie uznano, gdyż według Poczty Polskiej „priorytet to usługa przewidywana, a nie gwarantowana”. Tak więc ja zapłacić muszę z góry (a nie tylko przewidywać, że zapłacę, jeśli jakość usługi będzie satysfakcjonująca), natomiast zastanawiam się, za co konkretnie, bo wychodzi mi, że za wróżby i przepowiednie.

Jakość usług świadczonych (realnie!) przez Pocztę Polską jest gorsza niż za czasów Królestwa Kongresowego i Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Jednak największy problem polega na palącym i dotkliwym braku „komuny” (skończyła się ponad ćwierć wieku temu), na którą można byłoby przerzucić odpowiedzialność za ten stan rzeczy...

niedziela, 1 czerwca 2014

Misski robiły loda najlepiej

„Masa o kobietach polskiej mafii” – Artur Górski

Artur Górski, dziennikarz i felietonista, specjalizujący się w tematyce kryminalnej, na kartach książki rozmawia z Jarosławem Sokołowskim ps. Masa, przestępcą związanym z gangsterskimi grupami z Pruszkowa.

Tytuł jest ważny, albowiem nie jest to książka o mafii w Polsce (przy założeniu, że „mafia” to jakakolwiek przestępczość zorganizowana), ale o kobietach: matkach, żonach, kochankach i innych, związanych jakoś z polskimi przestępcami, głównie z Pruszkowa, choć nie tylko.
O matkach jest najmniej i w tonacji raczej smutnej, żony (za wyjątkiem żony samego Masy) przedstawiane są zwykle jako harpie o mentalności bazarowych handlarek, kochanki (niewiele) są eleganckie, szykowne i olśniewające, jednak najwięcej jest tych innych – po prostu obiektów seksualnych liczonych na setki, ale raczej tysiące. Zaliczały się do nich na przykład pracownice dyskotek albo klubów go-go oraz wszystkie misski, to jest laureatki konkursów piękności. Według Masy polscy przestępcy rządzili wszystkimi takimi konkursami (łącznie z Miss Polonia w USA) i żadna dziewczyna nie przechodziła eliminacji, jeśli wcześniej nie zaspokoiła seksualnie w wymyślny sposób  kilku „panów prezesów”.
Masa uważa, że wszystkim kobietom kręcącym się koło „prószkowskich” bardzo się to (to, czyli na przykład „karmienie pizzą i spermą”) podobało i bardzo opłacało.

Może się to wydać dziwne, ale po lekturze zastanowiło mnie tylko jedno: jak po wydaniu tej książki czują się kobiety, które kiedyś startowały w wyborach, ich dzieci, rodzice, mężowie…