piątek, 19 lipca 2013

Mocno poniżej przeciętnej

„Maski” – Katarzyna Szewczyk, Jacek Skowroński

Zbiorek opowiadań (s-f i horrory), na które składają się: „Maski”, „Pod krzyżem świętego Andrzeja”, „Jej obraz”, „Krople lodu”, „Prawo ostatniej nocy”, „Labirynt” i „Wyspa”. Kupiłem je w jakimś pakiecie w BookRage (wersja elektroniczna) i chyba tylko dlatego nie żałuję za bardzo wydanych pieniędzy, bo kwota nie była poważna.
„Prawo ostatniej nocy” zawiera kilka dobrych momentów, ale reszta to produkcja dla niezbyt ambitnych czasopism kupowanych do podróży, które bez żalu zostawia się na ławce w przedziale, gdy pociąg staje na stacji.

niedziela, 14 lipca 2013

Personalne polityczne gierki

„Upadek” – Friedrich Dürrenmatt

Jedno z mniej znanych opowiadań Dürrenmatta z 1971 roku.
 
Jakieś Państwo, jakaś Stolica, jakieś Biuro Polityczne, jacyś jego członkowie oznaczeni jedynie kolejnymi literami alfabetu (A, B, C, D…). Istnieją wprawdzie pewne przesłanki pozwalające lokować akcję na Wschodzie (bohater A wyrósł w stepach, wśród koczowników, a więc przemoc i gwałt były dlań czymś naturalnym, pojawia się też weranda z wiklinowymi meblami, fajka, obrazy, na których wilki ścigały sanie itp.), ale chyba nie jest to najważniejsze. Państwo, naród, ludzie, gospodarka… nic się nie liczy. Ważne są partyjne slogany, nowomowa, a przede wszystkim personalne układy, gry, koterie, sojusze, knowania. A wszystko to napędzane strachem przed czystką, przed oskarżeniem o zdradę ideałów Rewolucji i, w konsekwencji, likwidacją.

Cała historia dzieje się w trakcie jednego spotkania Biura Politycznego. Przypadkowe spóźnienie O i błędne wnioski płynące z jego nieobecności powodują konfrontację między opozycyjnymi stronnictwami w łonie Biura Politycznego, a w konsekwencji upadek A.


Niezły podręcznik dla przyszłych dyktatorów – wystarczy w odpowiednie miejsca wstawić konkretne nazwy Państwa, Stolicy, Partii, konkretne nazwiska zamiast liter alfabetu i… totalitarne państwo gotowe.


Tak sobie rozmyślam nad tym tekstem i dochodzę do wniosku, że wszystko ma swój czas i miejsce. Na początku lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku „Upadek” mógł wywoływać wypieki na policzkach, ale dziś już nie robi większego wrażenia.

niedziela, 7 lipca 2013

Naiwniutka zemsta i miłość

„Sześć grobów do Monachium” – Mario Puzo

Przekleństwem autora bestsellera jest to, że każda inna jego powieść porównywana jest z dziełem sztandarowym i nieodmiennie okazuje się gorsza. Tak jest i tym razem, bo „Sześć grobów do Monachium” i „Ojciec chrzestny” to dwa zupełnie różne poziomy, dwie klasy pisarstwa, które rozdziela przepaść.

„Sześć grobów do Monachium” Puzo wydał dwa lata przed „Ojcem chrzestnym” pod pseudonimem Mario Cleri i jest to dość naiwna historia zemsty i miłości, z zakończeniem, które wywołuje chyba tylko wzruszenie ramion.

Michael Rogan, cudowne dziecko, geniusz matematyczny, specjalista od szyfrów, w czasie wojny współpracuje z francuskim ruchem oporu pomagając w przygotowaniach do inwazji. Aresztowany z powodu własnej nieostrożności zostaje wraz z ciężarną żoną przewieziony do Monachium i w tamtejszym Pałacu Sprawiedliwości szantażowany, torturowany i brutalnie przesłuchiwany. Jego żona w tym czasie traci życie.

Kiedy kapitan Michael Rogan zdradził już wszystkie tajemnice, jeden z oprawców strzela mu w głowę. Mimo to Rogan cudem uchodzi z życiem i po długiej rehabilitacji, ze srebrną płytką uzupełniającą uszkodzoną czaszkę, po dziesięciu latach wraca do Europy, by odnaleźć i zabić sześciu ludzi, którzy znęcali się nad nim w Monachium.