Ebooki
Allegro, czyli… żeby coś aż tak spier… to się chyba trzeba starać!
26.02.2013
rzuciła mi się w oczy reklama „Tydzień kultury w Citeam” a w niej pięćdziesięcioprocentowa
zniżka na ebooki zakupione w serwisie Ebooki Allegro. Do zniżki uprawnia kupon
(5,00 PLN) do kupienia na Citeam. Kupon można wykorzystać tylko raz, ale za to
objąć nim dowolną liczbę książek. Z informacji systemu Citeam wynikało też, że
możliwość zakupu kuponów kończy się za około cztery godziny. Pomyślałem, jak pewnie
wielu naiwnych, że pięć złotych to nie majątek, więc… zaryzykuję. Była to też
okazja by lepiej przyjrzeć się serwisowi Ebooki Allegro. Tak więc kupiłem kupon
i spędziłem na Ebooki Allegro ze dwie godziny wybierając i lokując w „koszyku” książki,
które chcę kupić. Samą transakcję zostawiłem sobie na następny dzień.
27.02.2013
rano okazało się, że „koszyk” mam pusty, a Citeam nadal sprzedaje promocyjne
kupony i do końca akcji pozostało… prawie dwa dni. Roześmiałem się wesoło!
Stary numer, opisywany w „Wywieranie wpływu na ludzi” Cialdiniego, a polegający
na stwarzaniu pozorów, że już za chwilę okazja może minąć, przestanie być
dostępna, ucieknie mi sprzed nosa. Oczywiście nie są to działania zabronione
jakimkolwiek prawem, ale czy etyczne? Mniejsza z tym, chcę napisać o Ebookach
Allegro, a nie o technikach, sposobach i metodach sprzedaży stosowanych przez
Citeam.
Co
mi się nie podoba w serwisie Ebooki Allegro:
1.
Błędy techniczne, na przykład po wyświetleniu informacji „O ebooki.allegro.pl”
nie ma możliwości jej wyłączyć. Inne to konieczność ponownego logowania się (login
i hasło są takie same, jak na Allegro), bo przy przejściu z własnego konta na
Allegro do serwisu Ebooki Allegro następuje chyba automatyczne wylogowanie.
Wspomniałem,
że transakcję postanowiłem sfinalizować następnego dnia – okazało się, że przez
noc z mojego „koszyka” zniknęły wszystkie zgromadzone tam pozycje. Dziwne to, bo
zakupów dokonywałem po zalogowaniu się do serwisu, a więc nie jako anonim. Czemu
wybrane pozycje nie zostały na moim koncie w Ebooki Allegro? W serwisie
sprzedawane są elektroniczne wersje książek, nie ma więc obawy, że ich
zabraknie albo, że trzymając je przez kilka godzin w „koszyku”, w jakiś sposób
blokuję je innemu chętnemu.Wyjątkowo uciążliwe jest to, że po kliknięciu książki, w celu zapoznania się z jej opisem, następuje natychmiast powrót do ekranu startowego serwisu; nie da się przeglądania zbiorów kontynuować, trzeba wszystko zaczynać od początku.
Pamiętam jednak, że serwis ma nadal status „beta”, więc zakładam, że tego typu czysto techniczne niedociągnięcia zostaną usunięte. Kiedyś.
2.
Kwestie merytoryczne. Baaardzo skromna liczba oferowanych pozycji oraz ich
jakość. Są to e-booki często droższe od wydań papierowych (ewentualnie
mikroskopijnie, symbolicznie tańsze), takie, których prawa autorskie wygasły i
przez inne serwisy (np. Virtualo) rozdawane są za darmo, wreszcie pozycje
autorów kompletnie nikomu nieznanych (kim jest Jan Trzepacz, Paweł Zapendowski,
Kamil Jaszczak czy Izabela Tokarek?) albo przynajmniej jeszcze nie.
Wysoce
problematyczna klasyfikacja książek; „Sklepy cynamonowe” Bruno Schulza od biedy
do klasyki zaliczyć by się może i dało, ale „Tesco jest wszędzie” Wojciecha
Brzoski chyba jednak niekoniecznie. Jeśli do tego dodać brak możliwości segregowania książek według cen, to okazuje się, że w chwili obecnej jest to przedsięwzięcie wysoce problematyczne i warte polecenia chyba tylko jako ciekawostka.
A…
byłbym zapomniał. Wykorzystując mój pięciozłotowy kupon i
pięćdziesięcioprocentowy rabat kupiłem sobie książkę (w formacie .mobi – dobrej
jakości), za którą w innej księgarni oferującej e-booki zapłaciłbym tyle samo albo i trochę mniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz