Doktor
nauk humanistycznych Lesław Srebroń w ramach wymiany uniwersyteckiej szykował
się do Oxfordu, ale wylądował w Newport na Finneganach, niefigurujących na
mapach irlandzkich wyspach, gdzieś na uboczu, a nawet poza horyzontem
cywilizowanego świata (czemu od razu skojarzyły mi się z „Finnegans wake”?), a
konkretnie w Brendan College, której to znakomitej uczelni przewodzi dziekan O’Grady.
Pasją Lesława Srebronia jest proza niedocenianego twórcy polskiej fantastyki, Filipa
Włócznika, z którą to Srebroń planuje zapoznać wszystkich swoich pięciu
studentów.
Na
Finneganach prawie codziennie pada (tytułowe sto dni bez słońca), Srebroniowi
zajęcia na uczelni zajmują kilka godzin tygodniowo, opisuje więc innych
akademików, studentów, gospodynię, u której wynajmuje pokój, starą panią Magee,
pub i jego właściciela, przegrzebki, spacery, naprawę zlewu i zaloty…
Wydaje
mi się, że autor, tworząc postać Lesława Srebronia, palanta i dupka wręcz
nieprawdopodobnego, który kontaktu z rzeczywistością nie ma właściwie w ogóle,
a swoją percepcję świata, życia i wszelkich zdarzeń opiera jedynie na własnych przekonaniach,
bawił się przynajmniej tak samo dobrze w trakcie pisania, jak ja podczas czytania.
Dodatkowy
bonus z lektury – kupiłem kaszkiet. Może nie z tweedu, ale zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz