„Katar”
– Stanisław Lem
„Zobaczyć
Neapol i umrzeć…” – wygląda na to, że Johann Wolfgang von Goethe miał rację: w
Neapolu w szczególny sposób giną mężczyźni w średnim wieku. Amerykanie, ale nie
tylko; ostatecznie ofiar jest kilkanaście.
W
związku z podobieństwami tych przypadków (wiek, stan zdrowia, wizyty w
zakładzie balneologicznym Vittorinich i inne) nasuwa się podejrzenie, że sprawcą
wydarzeń może być seryjny morderca, posługujący się tajemniczą trucizną,
powodującą szaleństwo i ostatecznie prowadzącą do samobójstwa, brakuje jednak jakiegokolwiek
pomysłu na motyw działania kogoś takiego, nie udaje się też znaleźć żadnych
powiązań między ofiarami.
Do
rozwikłania zagadki wynajęty zostaje były kosmonauta – trochę jako detektyw,
ale trochę też „na wabia”. Chodzi o jego podobieństwo do zmarłych (też cierpi
na astmę), ale przede wszystkim na specjalne przygotowanie do działania w
stresie, stabilną psychikę oraz zdolność logicznego myślenia pomimo zagrożenia.
Tak,
„Katar” to książka detektywistyczna. Z science
fiction łączy ją profesja bohatera oraz istotne dla fabuły elementy teorii
chaosu i rachunku prawdopodobieństwa. Szkoda, że w dorobku Lema jedyna taka, bo
cykl z kosmonautą-detektywem w roli głównej mógłby okazać się zajmujący.
Zapewne
każdy miłośnik książek przechowuje w pamięci kilka przynajmniej pozycji
wyjątkowych, szczególnych. Mogą to być arcydzieła literatury światowej, ale nie
muszą. W moim osobistym „pakiecie sentymentalnym” znalazło się miejsce dla
„Zabić drozda”, dla „Życia przed sobą”, dla Hucka Finna, Winnetou, Sherlocka Holmesa i dla
„Kataru” Lema. Może właśnie fascynacja Holmesem zrodziła sympatię dla bohatera
„Kataru” – w obu przypadkach ważny jest zdrowy rozsądek, dedukcja, logiczne
myślenie, trzeźwy osąd, zdolność kojarzenia faktów oraz wyciągania wniosków z
wnikliwej obserwacji rzeczywistości.
Chyba
nie tylko ja tak wysoko cenię sobie, wydany w 1976 roku, „Katar”, bo już trzy
lata później Lem otrzymał za tę właśnie powieść Grand Prix de Littérature Policière, prestiżową nagrodę utworzoną w 1948 roku
przez krytyka i pisarza Maurice'a Bernarda Endrèbe, którą nagradzani są autorzy
najlepszych powieści detektywistycznych (policyjnych).
Dziś
wspominam z rozbawieniem, że po „Katar” sięgałem święcie przekonany, że jest to
kolejna powieść fantastyczna Stanisława Lema, zastanawiałem się tylko, co ma do
tego Katar – państwo na Półwyspie Arabskim nad Zatoką Perską; nieżyt nosa nie
przyszedł mi na myśl nawet przez ułamek sekundy.
Wart
bacznej uwagi jest też warsztat Stanisława Lema. Bardzo długie akapity, zdania
wielokrotnie podrzędnie złożone… Po prostu piękna polszczyzna, którą niewielu
już potrafi się posługiwać (być może Głowacki); czytanie takiej prozy jest
przyjemnością bez względu na temat. I, choć może się to wydawać zaskakujące,
poruszane w książce zagadnienia są aktualne dzisiaj tak samo jak czterdzieści
lat temu… albo i bardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz