czwartek, 6 października 2016

O szatanie w naszej duszy...

„Trzydzieści srebrników” – Sándor Márai

Jezus, to temat oczywisty. Judasz, to całe morze wątpliwości.
Intrygowała mnie ta historia od zawsze. Istota i konsekwencje nieuniknionej, koniecznej przecież zdrady… Szukałem odpowiedzi na pytanie o srebrniki przez wiele lat, bo temat, niewątpliwie, intrygujący.

„On to wskazał drogę tym, którzy pojmali Jezusa, bo on zaliczał się do nas i miał udział w naszym posługiwaniu. Za pieniądze, niegodziwie zdobyte, nabył ziemię i spadłszy głową na dół, pękł na pół i wypłynęły wszystkie jego wnętrzności”*.

Jak to? Więc nie zwrócił pieniędzy do świątyni? Nie powiesił się zaraz potem? Za srebrniki kupił sobie pole i dobrze mu się wiodło aż do nieszczęśliwego wypadku?

Węgierski pisarz, prozaik, poeta, publicysta, emigrant (wyjechał z Węgier w 1948 roku i nigdy już do swego kraju nie wrócił), „Trzydzieści srebrników” pisał lat kilkadziesiąt, szukając odpowiedzi na pytanie o powody, przyczyny zdrady, ale też o uczucia, myśli, świadomość zdrajcy.
Nie ulega wątpliwości, że Sándor Márai zgłębił temat znacznie dokładniej niż wielu innych, jednak wiadomo, że odpowiedzi na pewne pytania nie ma i już nie będzie – skoro bezowocnie poszukiwano ich dwa tysiące lat – a więc książka ta zawiera historię… może nie wyssaną z palca, ale niewątpliwie wysoce subiektywną.

„Ta postać, zgodnie z tym, jak ją widzimy, zmieniała się w czasie. Przybierała narodowy charakter i strój nie tylko w wyobraźni poszczególnych epok i ludów. […] Każdy naród, każda epoka, każda klasa społeczna ubierała go we własny strój. I użyczały mu nie tylko szat, ale także rysów charakterystycznych dla siebie i dla społeczeństwa, jakie tworzyły”**.

Oczywiście autor nie ogranicza się do samego tylko aktu zdrady. Prezentuje krainę, atmosferę, postać, rozważa dobrą nowinę, rozmaite przekonania i postawy… Sándor Márai opowiada historię Jezusa, Jego braci, niektórych uczniów, Judasza, członków Senhedrynu, Jana, Annasza i wielu innych; opisuje z detalami wydarzenia, a nawet pojedyncze rozmowy.

 Na wyjątkową uwagę zasługuje dyskurs celnika Mateusza (Leviego ben Chalfai) z Judaszem, który uważam za porywający wręcz, kapitalny, znakomity.

„A ponieważ był już w nim Szatan, obserwował z takim skupieniem uwagi, do jakiego człowiek nie jest zdolny, jeśli nie ma w sobie Szatana. W życiu każdego człowieka zdarza się taka chwila, gdy wnika weń Szatan. Dlatego sądzimy, że znamy myśli Judasza, które mu towarzyszyły, kiedy wyruszał znad potoku Cedron, z tamtego pięknego domu, w którym spożywał wieczerzę w towarzystwie Jezusa, do domu Annasza, nieopodal Świątyni – wyruszył, żeby uratować Nazarejczyka”***.

Wiele pytań pojawia się w „Trzydziestu srebrnikach”. Autor stara się jednocześnie proponować odpowiedzi, często bardzo różne, do wyboru (każdemu według potrzeb?), bo przecież mogło być tak, ale też i zupełnie inaczej.

Książka ta jest prywatną i subiektywną opowieścią biblijną człowieka współczesnego, tego, który wie, co było dalej. Bez bombastycznego zadęcia i stylizowania języka na jakiś staropolski dialekt (bo i po co?), Sándor Márai opowiada o Dobrej Nowinie, o Tym, który ją przyniósł, o miłości, o przeznaczeniu, o zdradzie…


Czy Judasz chciał uratować Jezusa?




--
* Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu (Biblia Tysiąclecia), Dz 1:16. http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=378
** Sándor Márai, „Trzydzieści srebrników”, wyd. Zeszyty Literackie, 2016, tłumacz. Irena Makarewicz, s. 37. 
*** Tamże, s. 164-65.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz