„Trzydzieści srebrników” – Sándor
Márai
Jezus,
to temat oczywisty. Judasz, to całe morze wątpliwości.
Intrygowała
mnie ta historia od zawsze. Istota i konsekwencje nieuniknionej, koniecznej
przecież zdrady… Szukałem odpowiedzi na pytanie o srebrniki przez wiele lat, bo
temat, niewątpliwie, intrygujący.
„On
to wskazał drogę tym, którzy pojmali Jezusa, bo on zaliczał się do nas i miał
udział w naszym posługiwaniu. Za pieniądze, niegodziwie zdobyte, nabył ziemię i
spadłszy głową na dół, pękł na pół i wypłynęły wszystkie jego wnętrzności”*.
Jak
to? Więc nie zwrócił pieniędzy do świątyni? Nie powiesił się zaraz potem? Za
srebrniki kupił sobie pole i dobrze mu się wiodło aż do nieszczęśliwego
wypadku?
Węgierski
pisarz, prozaik, poeta, publicysta, emigrant (wyjechał z Węgier w 1948 roku i
nigdy już do swego kraju nie wrócił), „Trzydzieści srebrników” pisał lat
kilkadziesiąt, szukając odpowiedzi na pytanie o powody, przyczyny zdrady, ale też
o uczucia, myśli, świadomość zdrajcy.
Nie
ulega wątpliwości, że Sándor Márai zgłębił temat znacznie dokładniej niż wielu
innych, jednak wiadomo, że odpowiedzi na pewne pytania nie ma i już nie będzie
– skoro bezowocnie poszukiwano ich dwa tysiące lat – a więc książka ta zawiera
historię… może nie wyssaną z palca, ale niewątpliwie wysoce subiektywną.
„Ta
postać, zgodnie z tym, jak ją widzimy, zmieniała się w czasie. Przybierała
narodowy charakter i strój nie tylko w wyobraźni poszczególnych epok i ludów.
[…] Każdy naród, każda epoka, każda klasa społeczna ubierała go we własny
strój. I użyczały mu nie tylko szat, ale także rysów charakterystycznych dla
siebie i dla społeczeństwa, jakie tworzyły”**.
Oczywiście
autor nie ogranicza się do samego tylko aktu zdrady. Prezentuje krainę,
atmosferę, postać, rozważa dobrą nowinę, rozmaite przekonania i postawy… Sándor
Márai opowiada historię Jezusa, Jego braci, niektórych uczniów, Judasza,
członków Senhedrynu, Jana, Annasza i wielu innych; opisuje z detalami
wydarzenia, a nawet pojedyncze rozmowy.
Na wyjątkową uwagę zasługuje dyskurs celnika
Mateusza (Leviego ben Chalfai) z Judaszem, który uważam za porywający wręcz,
kapitalny, znakomity.
„A
ponieważ był już w nim Szatan, obserwował z takim skupieniem uwagi, do jakiego
człowiek nie jest zdolny, jeśli nie ma w sobie Szatana. W życiu każdego
człowieka zdarza się taka chwila, gdy wnika weń Szatan. Dlatego sądzimy, że
znamy myśli Judasza, które mu towarzyszyły, kiedy wyruszał znad potoku Cedron,
z tamtego pięknego domu, w którym spożywał wieczerzę w towarzystwie Jezusa, do
domu Annasza, nieopodal Świątyni – wyruszył, żeby uratować Nazarejczyka”***.
Wiele
pytań pojawia się w „Trzydziestu srebrnikach”. Autor stara się jednocześnie
proponować odpowiedzi, często bardzo różne, do wyboru (każdemu według potrzeb?),
bo przecież mogło być tak, ale też i zupełnie inaczej.
Książka
ta jest prywatną i subiektywną opowieścią biblijną człowieka współczesnego,
tego, który wie, co było dalej. Bez bombastycznego zadęcia i stylizowania
języka na jakiś staropolski dialekt (bo i po co?), Sándor Márai opowiada o
Dobrej Nowinie, o Tym, który ją przyniósł, o miłości, o przeznaczeniu, o
zdradzie…
Czy
Judasz chciał uratować Jezusa?
--
* Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu
(Biblia Tysiąclecia), Dz 1:16. http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=378
** Sándor Márai, „Trzydzieści srebrników”, wyd. Zeszyty
Literackie, 2016, tłumacz. Irena Makarewicz, s. 37.
*** Tamże, s. 164-65.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz