„Do nielicznego grona szczęśliwych” –
Marcin Król
Marcin Król, filozof
polityki i historyk idei (filozofia pyta o prawdę, historia idei pyta o
ciągłość i zmianę, i ich konsekwencje), prezentuje w książce esej, ewentualnie
zbór esejów, o problemach współczesnej, i nie tylko, demokracji, o zagrożeniach
dla kultury, o zaletach i wadach rewolucji wszelakich, o polityce… Książka
adresowana jest do grona czytelników szczególnych – Chodziło mi o tych,
zapewne niezbyt licznych w skali świata zachodniego, którzy nie chcą ulec
marazmowi, do którego nas skłania stan rzeczy. Stan nie tej lub owej rzeczy,
lecz wszystkich rzeczy… – przeczytałem we Wstępie. Nie jest to lektura łatwa,
lekka, może nawet nie zawsze jest przyjemna, ale wartościowa jest ponad wszelką
wątpliwość.
Niektórzy tak
bardzo byli rozczarowani zakończeniem rewolucji, że po upadku komunizmu
wyjeżdżali z Polski, która przestała żyć w czasie wyjętym z ciągłości*.
Skąd ja to znam! –
chciałoby się zawołać. A czy ktoś nie zna osób ze swojego otoczenia, jakichś
krewnych lub znajomych, którzy działali w opozycji, a następnie szybciutko
wynieśli się na Zachód, żeby tylko za blisko z owocami swojej wygranej się nie
zetknąć?
Wizja przyszłości w
ujęciu Króla daleko wykracza poza banalne stwierdzenia typu: albo będzie dobrze, albo będzie źle, to
rozważania zupełnie odmienne, na innym poziomie np.:
Może dojść do
rewolucji, może dojść do wojny, ale może też się tak zdarzyć – prawdopodobieństwo
wysokie – że stan obecny, stan lenistwa i gnicia politycznego, będzie trwał, i
ewolucyjnie, po wielu latach, przekształci się w nową pozytywność**.
Świat, Europa,
Polska, dojrzewa do zmiany – wydaje się dowodzić Marcin Król, ale…
Niezbędna jest zmiana
polityczna, ale nikt nie wie, co to naprawdę ma oznaczać. Coraz częściej,
nauczeni doświadczeniem minionych rewolucji, przez zmianę rozumiemy nie
reformę, na przykład służby zdrowia, lecz zmianę całkowitą. Nie administracyjną
korektę, lecz rewolucję…***.
Ludzkość brnie w
ślepą uliczkę i zaszła na tej drodze tak daleko, że wycofanie się nie jest już
możliwe. Nie da się zawrócić i dokonać drobnych zmian tego lub owego detalu, na
to jest po prostu zbyt późno. Wielkimi dokonaniami/posunięciami (wojna, rewolucja
itp.) musimy z tej ślepej uliczki wyrąbać przejście na drugą stronę,
eksplozjami utorować drogę ku nowemu.
Kiedy komuna
oddawała w Polsce władzę, opozycja wyliczyła, że Polska zadłużona jest na 44
miliardy dolarów. W roku 2018 zadłużenie Polski przekroczyło… bilion. Czy w tej
sytuacji wymiana partii rządzącej lub całego ugrupowania cokolwiek zmieni?
Myślę głownie
obrazami, tak więc oczami wyobraźni widzę wielką górę, ogromną, aż po horyzont,
i wlot do tunelu ozdobiony symbolami narodowymi. Daliśmy się zaprosić do marszu
w kierunku nowego, lepszego jutra… no, jedni dali się zaprosić inni uznali się
za przewodników w tej podróży, mniejsza z tym, tylko nikt nas nie uprzedził, że
tunel nie jest skończony. Zbliżamy się do zwężenia, ściana coraz bliżej, żadnego światełka nie widać…
W eseju „Do
nielicznego grona szczęśliwych” Marcin Król proponuje też czytelnikowi
rozważania związane z szeroko pojmowaną jakością (ilość nie przechodzi w
jakość, demokracja w świecie jakości, porażka jakości w ujęciu historycznym
itp.) i nie jest to, niestety, lektura nastrajająca hurraoptymistycznie.
--
* Marcin Król, „Do nielicznego grona
szczęśliwych”, Iskry, 2018, s. 12.
** Tamże, s. 22.
***
Tamże, s. 25.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz