„Aleja potępienia” Roger Zelazny
Długie opowiadanie z
1969 roku, które po polsku w „Fantastyce” ukazało się, jeśli dobrze pamiętam,
w maju 1983. Inne czasy, inne okoliczności; zimna wojna trwała wtedy w
najlepsze, a wizja atomowej zagłady wydawała się wysoce prawdopodobna. Dziś
opowiadanie to rodzi… mieszane uczucia.
Czart Tanner (Hell
Tanner) morderca i gwałciciel, członek motocyklowego gangu, świetny kierowca
prowadzący po mistrzowsku każdy pojazd, jeden z niewielu, którzy przeżyli
Wielki Atak, to jest bliżej niesprecyzowaną wojnę atomową, po której z Ameryki
zostało niewiele – pojedyncze skupiska ludzkie, a między nimi pustkowia, ruiny,
promieniotwórcze kratery, szalejące siły natury, zmutowane zwierzęta i rośliny,
bandyci na motorach itp.
Państwo Kalifornijskie
obiecuje Czartowi Tannerowi pełne ułaskawienie, jeśli dowiezie do Bostonu
surowicę – w mieście panuje epidemia, bez tego leku wszyscy umrą. Wyruszają
trzy specjalne, opancerzone wozy, ale wkrótce Tanner zostaje sam. Dokonuje się
w nim pewna przemiana, o ile wcześniej palcem by nie kiwnął, żeby uratować
Boston, to teraz zaczyna mu zależeć na wykonaniu zadania. Droga, którą musi
przebyć, w poprzek kontynentu, to ok. 3000 mil, nazywanych Aleją Potępienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz