„Chór zapomnianych głosów” – Remigiusz Mróz
Kończyny ani drgnęły, za to udało mu się językiem wypchnąć z gardła metaliczną rurkę.
A kilka zdań dalej:
Ten wyrwał rurkę z gardła, zgiął się wpół i zaniósł chrapliwym kaszlem.
To co, miał dwa gardła, czy może dwie rurki?
Bardzo odległa przyszłość. W ciągu ponad dwustu lat z Ziemi wyruszyło wiele statków kosmicznych z misjami badawczymi i kolonizatorskimi. Ludzie odkryli sporo planet potencjalnie nadających się do życia, na których – poza tym – mogło także rozwinąć się jakieś inteligentne życie. Jednym z tych statków był ISS „Accipiter”. Na jego pokładzie budzą się z hibernacji Håkon Lindberg, astrochemik, oraz Dija Udin Alhassan, nawigator. Wszyscy pozostali uczestnicy wyprawy nie żyją i zginęli makabryczną śmiercią całkiem niedawno – po ścianach jeszcze spływają flaki, krew i mózg. ISS „Accipiter” znajduje się nie tam, gdzie powinien być wedle planu lotu. Na pokładzie nie ma nikogo poza tymi dwoma – kto więc wymordował resztę załogi?
Håkon i Dija Udin, którzy początkowo podejrzewają się nawzajem o tę masakrę, sprzątają statek z resztek ciał i ostatecznie wracają do komór hibernacyjnych, by poczekać na przybycie statku, który już leci z misją ratunkową. Powinien się pojawić za jakieś pięćdziesiąt lat.
Gdy statek kosmiczny z ratownikami, ISS "Kennedy", dociera na miejsce, okazuje się, że: Dija Udin Alhassan i Håkon Lindberg żyją i nawet nieźle się czują, ale według systemów informatycznych „Accipitera” nigdy nie wchodzili w skład załogi; poza tym badania medyczne pokazują, że w zasadzie nie mają oni prawa żyć.
Szybko staje się też jasne, że podobnych przypadków (śmierć całej załogi) było więcej; w pewien punkt kosmosu ktoś/coś ściąga teraz te latające trumny. W tej sytuacji dowódca ISS "Kennedy" podejmuje trudną decyzję o lądowaniu na pobliskiej planecie. Wtedy naprawdę zaczynają się kłopoty.
Jak wiele razy w przypadku tego autora stwierdzam coś w sumie podobnego: Mróz ma wyobraźnię i talent, i potrafi pisać; sensacyjna i wciągająca powieść science-fiction też mu się udała i to bardzo. Szkoda tylko, że jego książki są tak wyraźnie niedopracowane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz