„Naga prawda” – Ryszard Ćwirlej
Adam Włodarczyk, od niedawna dyrektor wydziału gospodarki nieruchomościami urzędu miejskiego, korzystając z nieobecności żony (rodzinka wybrała się na narty), wyskoczył z kolegami do baru na kilka drinków. Poderwał tam Igę-Jadwigę, zabrał ja na chatę i… następnego dnia znalazł w swoim łóżku jej zwłoki; miała podcięte gardło, a Włodarczyk był cały umazany krwią.
Chwilę później zadzwonił telefon i nieznajomy osobnik zaproponował panu dyrektorowi gruntowne sprzątanie mieszkania, czyli usunięcie śladów zabójstwa. Włodarczyk zgadza się, ale bardzo szybko przychodzi mu za to zapłacić – ksiądz katolicki ma ochotę na pewną nieruchomość w mieście i domaga się, żeby dyrektor wydziału gospodarki nieruchomościami załatwił ją kościołowi. Bo jak nie, to zdjęcia zakrwawionej ofiary trafią, gdzie trzeba.
W zdychającej z biedy i beznadziei wsi Pamiątkowo Waldemar Bartkowiak i Mieczysław Florczak podczas łowienia ryb, które później wędzili i sprzedawali, zdobywając w ten sposób środki na zakup podstawowego produktu spożywczego, to jest najtańszej wódki, odkryli w jeziorze zatopiony samochód z trupami w środku. Mężczyzna i kobieta na prawym ramieniu mieli wytatuowany krzyż z rozchodzącymi się promieniami oraz napis lumen verum (prawdziwe światło).
Kruszarka do gruzu wypluła szczątki ludzkie. Początkowo tylko rękę, ale po dokładniejszych poszukiwaniach znalazło się więcej. Na fragmencie skóry widoczny był tatuaż: krzyż z promieniami i napisem lumen verum.
Do akcji wkracza, sztandarowa bohaterka wielu powieści tego autora, podkomisarz Aneta Nowak – choć poprawnie, według obecnych wymogów, powinno być zapewne podkomisarka. A rzecz cała dzieje się mniej więcej współcześnie, skoro właściciel baru „Świat wódek”, starszy aspirant Przemysław Drążkowski, uważa, że…
To nie jest normalne państwo. W normalnym kraju rządzą fachowcy, a u nas goście, którzy idą do polityki, żeby się nachapać. I dlatego stają się politykami, bo w żadnej normalnej firmie by się nie sprawdzili. Pogoniliby ich od razu, poznając się na ich głupocie. Ale w polityce sobie doskonal radzą, bo pod latarnią głupota nie świeci tak jaskrawo…*.
A Naga Prawda? To portal internetowy zawierający szokująco prawdziwe informacje, w które wierzą prawie wszyscy. Na przykład: samoloty koncernów farmaceutycznych rozpylają szkodliwe substancje, przez które ludzie chorują, a wtedy koncerny zarabiają miliardy, sprzedając leki. Albo to: przed szkodliwym promieniowaniem z kosmosu, tymi truciznami z samolotów oraz wirusem z Wuhan, chronią czapki z daszkiem, zwykłe bejsbolówki, ale wyłożone wewnątrz kuchenną folią. Na Nagiej Prawdzie reklamuje swoją szemraną działalność specjalistka od cudownych odpromienników (w promocyjnej cenie!), które chronią znacznie skuteczniej od bejsbolówek z folią.
„Naga prawda” Ryszarda Ćwirleja to całkiem niezła powieść kryminalna i rozrywka na przyzwoitym poziomie. Byłaby pewnie jeszcze lepsza, gdyby… Prawie wszystkie osoby występujące w tej historii są głupie. Mniej lub bardziej. Bałwany, cymbały, ciemniaki, tłuki, głupole, durnie, tępaki, tumany, jełopy. Początkowo wydawało mi się to nawet zabawne; zakładałem, że takie właśnie miało być, ale z czasem stało się jednak irytujące. Pod koniec lektury przyszło mi do głowy coś jeszcze innego i była to opcja przerażająca: może nie miało być śmiesznie, ale… prawdziwie?
--
* Ryszard Ćwirlej, „Naga prawda”, Muza, 2022, s. 31-32.
#NagaPrawda,@wydawnictwomuza, @muza.shadows
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz