niedziela, 25 września 2022

Pornografia polska i po polsku

 „Ona” – Adrian Bednarek

Pornografia – to kwalifikacja, a nie ocena. Nawet niezła. W każdym razie lepsza od odrażających treści produkcji pana Bartusia. W pierwszej chwili myślałem, że to debiut, bo warsztat autora pozostawia sporo do życzenia. Wierzę jednak, że z czasem Adrian Bednarek nauczy się, a może właśnie oduczy, używania „poważnych” określeń zamiast zwykłego, naturalnego języka. Nastolatki chodzą do szkoły. Właśnie tak – CHODZĄ, a nie… uczęszczają. Żaden nastolatek nie użyłby takiego słowa w rozmowie z rówieśnikiem lub we własnych myślach.
Wielu ludzi, zaczynających pisanie czegoś tam, uważa, że na piśmie to koniecznie trzeba używać takich „lepszych”, „mądrzejszych”, „dorosłych” wyrazów, słów, pojęć i określeń. Wydaje im się, że nie wypada napisać, że ktoś wypił pół litra wódki, nie, nie, on… spożył jedna druga litra alkoholu. Itp.

Nauka trwała długo, zdecydowanie dłużej niż mógłbym się spodziewać. Julita prowadziła mnie krok po kroku. Korygowała ruchy mojego języka i palców. Kazała zwalniać i przyśpieszać. Doprowadziłem ją na szczyt, na pewno. Jej spazmatycznych drgań ani zmian w cipce nie dałoby się udawać
[1].

Bohaterem, jeśli tak można go nazwać, jest Piotr Lange. W pierwszym rozdziale „Onej” nastolatek, w kolejnych, których akcja dzieje się sześć lat później, młody mężczyzna z poważnymi zaburzeniami seksualnymi i chorobliwą obsesją na punkcie Alicji, kiedyś sąsiadki, rówieśniczki. Lange obserwował ją, zakradał się do jej domu, kiedy jeszcze mieszkała po sąsiedzku, kradł bieliznę, wąchał pościel i majtki…

Alicja przez jakiś czas mieszkała w USA, a po jej powrocie, Piotr Lange, który (dzięki ćwiczeniom) w międzyczasie zmienił się z kluskowatego nastolatka i niezłe ciacho, znowu ruszył do akcji. Alicja wróciła z tej Ameryki z narzeczonym, w planach mają ślub, razem mieszkają, ale fiksatowi to zupełnie nie przeszkadza.

Seksualne zaburzenia Piotra Lange (czyżby alter ego autora? – wskazywałaby na to narracja w pierwszej osobie) to byłoby zdecydowanie za mało, żeby jakoś sensownie zapełnić ponad trzysta stron, więc w powieści pojawia się zagadka i napięcie; popełniona zostaje zbrodnia.

Jeździsz dłońmi po moich przedramionach. Pocisz się. W powietrzu unosi się kwaśny zapach. Ten sam, który wydzielałaś podczas naszych łóżkowych maratonów. – Nie było cię na miejscu zbrodni…[2].

Ostatecznie „Oną” nazwałbym thrillerem pornograficznym i jest to niezła rozrywka dla miłośników tego gatunku, do podróży albo w czasie, gdy nie ma się zupełnie nic innego do czytania. Wydaje mi się, takie mam przeczucie, że bardziej spodoba się czytelniczkom niż czytelnikom. Podobnie jak to było z „Pięćdziesięcioma twarzami Greya”. Ale uwaga – jeśli uważam, że „Ona” może być niezłą rozrywką, to nie znaczy, że ma jakąkolwiek wartość literacką.




---
[1] Adrian Bednarek, „Ona”, wydawnictwo Amare, 2022, s. 183.
[2] Tamże, s. 261.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz