niedziela, 5 marca 2023

Kasztanowa makabra w Danii

 „Kasztanowy ludzik” – Søren Sveistrup

31 października 1989, Møn – brutalne morderstwo. W koszmarny sposób straciła życie prawie cała rodzina oraz policjant.
Prawie współcześnie, bo około rok temu – zaginęła Kristine, córka ministry spraw społecznych w duńskim rządzie, Rosy Hartung. Do jej porwania, zgwałcenia, rozczłonkowania zwłok i ukrycia ich w różnych miejscach, przyznał się mężczyzna chory na schizofrenię i pewnie nie tylko. W trakcie popełniania zbrodni miał rzekomo zaniki pamięci, więc zwłok nigdy nie odnaleziono.
Aktualnie. Zamordowana zostaje kobieta, a wkrótce druga i trzecia. Pierwszej sprawca odciął dłoń, drugiej obie dłonie, trzeciej dłonie i stopę. Przy każdych zwłokach policja znajdowała figurki zrobione z kasztanów. Na kasztanach odkryto odciski palców rzekomo nieżyjącej od roku Kristiny Hartung.

Sprawę prowadzi młoda policjantka Naja Thulin oraz Mark Hess. Ona uważa, że marnuje swoje talenty w wydziale zabójstw i chce się jak najszybciej przenieść do tworzonego właśnie nowego wydziału, zajmującego się przestępczością cybernetyczną, on pracował jako oficer kontaktowy Europolu, ale tam narobił sobie bliżej nieokreślonych kłopotów, więc wysłano go do Kopenhagi, do jego dawnego wydziału; to coś w rodzaju kary, czas, żeby się ogarnął. Hess ma nadzieję lada moment wrócić do Europolu.

Motywem przewodnim jest sprawa dzieci zaniedbywanych, krzywdzonych, odbieranych patologicznym rodzinom, przez urzędy podległe ministrze Hartung. Co ciekawe, wygląda na to, że w Danii wystarczy anonimowy donos, by ruszyła machina sprawdzania warunków, w jakich żyje dziecko. Jednak procedury to jedno, a realna realizacja przepisów, to drugie.

Dobra powieść, choć może nie aż tak dobra, jak zachwalano w reklamach. Dwa elementy mi się nie podobały. Fabuła jest przewidywalna. Nie w tym rzecz, żeby czytelnikowi łatwo udało się zidentyfikować mordercę, co to, to nie, wręcz przeciwnie, ale już po kilkudziesięciu kartkach widać wyraźnie, że coś tu śmierdzi, że prawda nie jest taka, jak chciałby ją widzieć komisarz Nylander – palant, dupek i karierowicz. Druga sprawa to zakończenie. Już wiadomo, kto jest sprawcą i dlaczego zabijał, ale krwawa konfrontacja sprawcy z policją, trwa zdecydowanie zbyt długo – takie przeciąganie niepewności na siłę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz