sobota, 9 marca 2013

Inne czasy, inne spojrzenie...

„Siekierezada albo Zima leśnych ludzi” –  Edward Stachura
 
Janek Pradera, młody poeta, opuszcza miasto, dotychczasowe życie, cywilizację, którą jest zawiedziony i rozczarowany, osobiste problemy i wspomnienia i… wyjeżdża w Bieszczady, gdzie zatrudnia się przy wyrębie lasu, żyje wśród drwali, ludzi prostych, nawet bardzo prostych. Nic nowego, prawda? Lucjan Rydel też miał ciągoty przaśno-siermiężne.

W latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku mogła być sobie „Siekierezada” powieścią kultową, bo dopatrywaliśmy się w niej aluzji do ucieczki z PRL-owskiej rzeczywistości, ale czy faktycznie to właśnie autor miał na myśli? Wątpię…

Dziś „Siekierezadę” czyta się już inaczej. Odniesienia do „komuny” zatarły się w pamięci, młodsze pokolenie jest od nich w ogóle wolne, a w takim razie wydaje się ona pięknie napisaną, ale w sumie powieścią o oczekiwaniu, nadziei, że nowe środowisko, praca, otoczenie, ludzie, nowe miejsce rozwiąże wszystkie problemy. Miejsce to tylko miejsce, do każdego miejsca zabieramy samych siebie.

Charakterystyczny, w pełnym rozkwicie, godny uwagi sam w sobie jest styl pisarstwa Stachury. Jego narodziny i rozwój prześledzić można w „Opowiadaniach”.

1 komentarz:

  1. Siekierezada E.Stachury i Kamień na kamieniu W. Mysliwskiego to ksiązki do których wracam.
    " Położyłem się wieczorem i obudziłem się rano. Przecież to zmartwychwstanie! To cud!"
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń