„Szara
masa i ludzie” – Marian Buchowski
Po książkę Mariana Buchowskiego,
pisarza, poety, publicysty, pewnie nie sięgnąłbym, gdyby nie osobista znajomość
z autorem – tak to już jest, że książki znajomych lepiej, a przynajmniej
inaczej, z większym zainteresowaniem się czyta.
Pierwsze wrażenia podczas lektury dotyczyły migawek z dzienników telewizyjnych albo kronik filmowych, w których towarzysz Gierek zwiedza jakąś budowę, co komentator określa jako gospodarską wizytę, efekt gospodarskiej troski – w każdym razie ta właśnie „gospodarskość” natychmiast przyszła mi na myśl. Bo „Szara masa i ludzie” to opowieść o wielkiej budowie (Cementownia „Górażdże” w Choruli), a zwłaszcza o ludziach biorących udział w tym przedsięwzięciu; Marian Buchowski był jednym z nich – przez trzy miesiące był nawet asystentem dyrektora. Szara masa to oczywiście cementowy klinkier.
Dzisiaj książka ma wartość historyczną: tak się budowało, tak się pracowało, tak się żyło w hotelach robotniczych, takie były problemy i wyzwania wielkich inwestycji za czasów gierkowskich. Niewątpliwą zaletą jest warsztat pisarski autora i jego poczucie humoru: turlam się ze śmiechu za każdym razem, gdy przypominam sobie uroki życia w hotelu robotniczym, w którym papier toaletowy wisiał w toaletach czasem nawet kilka minut, nieczynny punkt biblioteczny czy telewizor zamknięty w pancernej szafie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz