Kolejny…
ważny człowiek Hitlera i próba znalezienia odpowiedzi na pytanie: dlaczego? A może po
prostu próba usprawiedliwienia się?
Speer
pochodził z wyższej klasy średniej Mannheim; ojciec i dziadek byli architektami,
więc ostatecznie i on poszedł w ich ślady. Uczeń i asystent znanego architekta
Tessenowa. Zainteresowany raczej sztuką niż polityką, przynajmniej do czasu
spotkania z Hitlerem, twierdzi w swoich wspomnieniach, że z Hitlerem połączył
go jakiś osobliwy magnetyzm, osobista charyzma wodza Trzeciej Rzeszy, a nie
przekonania polityczne, bo tych w owym okresie właściwie nie miał żadnych.
Speer przyznaje, że był całkowicie pod urokiem Hitlera, był mu oddany
bezgranicznie i nieprzytomnie, ale… zarówno on, jak i wielu innych wielbicieli
wodza Trzeciej Rzeszy, nie był w stanie jakoś racjonalnie wyjaśnić to zjawisko.
Istnieje koncepcja o wyjątkowej charyzmie osób cierpiących na chorobę
Parkinsona (Jan Paweł II, Hitler i inni), ale… nie jest ona tematem książki.
Albert
Speer w 1946 roku, w czasie procesu Norymberskiego, został skazany na 20 lat
więzienia. Karę odbywał w Spandau, gdzie napisał swoje „Wspomnienia” – książkę,
w której przede wszystkim stara się przedstawić samego siebie w lepszym
świetle, wręcz wykreował postać przyzwoitego narodowego socjalisty. Może, gdyby
poprzestał na roli nadwornego architekta Hitlera, byłoby to możliwe, ale jako,
że od 1942 roku objął stanowisko ministra uzbrojenia i amunicji, nie było
szansy, by nie pobrudził sobie rąk i sumienia.
Tak
więc, jeśli chodzi o samego Alberta Speera, „Wspomnienia” mają wartość wysoce
problematyczną, jeśli w ogóle jakąkolwiek. Jednak książka, choć mdło i nijako
napisana, nie jest zupełnie bezwartościowa, bo pomaga poznać życie codzienne
ludzi z otoczenia Hitlera i Niemców w ogóle, ich postawy, zachowania, poglądy,
przekonania. Przykład: Speer wspomina spalenie berlińskiej synagogi i własne
drobnomieszczańskie oburzenie z powodu… bałaganu na ulicy, a dokładniej
potłuczonego szkła. Może się to wydawać nieprawdopodobne, ale w ten sposób
łatwiej jest zrozumieć niechęć rasową Niemców do Polaków, których uważali za
leniwych złodziei i pijaków, ludzi niezdyscyplinowanych, nieodpowiedzialnych,
niechlujnych, podludzi po prostu, jakąś niższą rasę.
Żeby
to jeszcze było ciekawiej napisane…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz