„Opowiadania”
– Marek Hłasko
Zbiorów
opowiadań pod tytułem „Opowiadania” Marka Hłaski znalazłem kilka; mój zestaw, ten akurat, składa
się z:
Brat
czeka na końcu drogi
Dom
mojej matki
Krzyż
Listopad
Pętla
Miesiąc
Matki Boskiej
Najświętsze
słowa naszego życia
Namiętności
Okna
Ósmy
dzień tygodnia
Pamiętasz,
Wanda
Pierwszy
krok w chmurach
Robotnicy
Śliczna
dziewczyna
Żołnierz
W
dzień śmierci jego
Finis
Perfectus
Kancik,
czyli wszystko się zmieniło
Odlatujemy
w niebo
Pijany
o dwunastej w południe
Lombard
złudzeń
Stacja
Targ
niewolników
Niektóre
z nich znałem, kilka nie, a może tylko nie przypominam ich sobie.
Hłasko
– bohater swojego pokolenia (pokolenie ’56 – Stachura, Bursa, Grochowiak,
Harasymowicz, Białoszewski), nonkonformista, symbol buntu oraz – rzekomo –
bezkompromisowy krytyk szarej peerelowskiej rzeczywistości. Do tego ostatniego
mam wątpliwości; w miarę upływu czasu coraz większe. W „Piękny dwudziestoletni”
(biografia Hłaski autorstwa Czyżewskiego) znaleźć można stwierdzenie Hłaski: Stąd [wojna, głód] bierze się nędza intelektualna moich opowiadań; ja po
prostu nie potrafię wymyślić opowiadania, które nie kończyłoby się śmiercią,
katastrofą, samobójstwem czy też więzieniem. Czy Hłasko w swoich opowiadaniach
krytykuje znaną mu Polskę? Bo coraz częściej odnoszę wrażenie, że to nie o kraj
mu chodzi, ale pewien szczególny typ jego mieszkańców: nieudaczników-marzycieli,
depresyjnych frustratów, alkoholików, przestępców. Nie wszystkie opowiadania
Hłaski dzieją się w Polsce, w Jerozolimie Hłasko – i jego bohater – też sobie
nie radzi, dziaduje i… snuje sny o potędze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz