„Życie
seksualne papieży” – Nigel Cawthorne
Czy
książka ta napisana jest tendencyjnie? Zależy, co rozumie się przed
tendencyjność, bo może to być twórczość nieobiektywna, a nawet stronnicza, ale
może to również oznaczać tylko podporządkowanie dzieła pewnej idei, myśli
przewodniej. W tym drugim znaczeniu tendencyjność jest oczywista i zawiera się
w samym tytule – jest to historia życia seksualnego ludzi, którzy, z założenia,
życia seksualnego wieść nie powinni, i według Kościoła katolickiego takowego nie
mieli, a nie historia papiestwa w ogóle.
Wydaje
mi się, że autor potraktował temat zbyt pobieżnie, ograniczając się do
lapidarnego opisu co większych skandali, ale z drugiej strony nie jest
wykluczone, że dokumentów opisujących pierwszych półtora tysiąca lat
chrześcijaństwa za wiele do naszych czasów nie dotrwało.
Zaskoczyła
mnie skala zagadnienia – dotąd naiwnie sądziłem, że w każdym stadzie może się
znaleźć jedna czy druga czarna owca, ale wychodzi na to, że w tym stadzie
czarnych owiec (bo to powszechne nieomalże żony, kochanki, konkubiny, orgie,
dzieci, gwałty, sodomia, symonia, morderstwa itp.) czasem, niezbyt często,
pojawiała się owca… hm… szara.
Zwróciłem
uwagę na słowa papieża Leona X, który stwierdził, że wiadomo jest od czasów niepamiętnych, ile ta bajka o Jezusie Chrystusie
przyniosła korzyści nam i naszym bliskim. Zaintrygowało mnie to tak dalece,
że znalazłem też inne źródło, a w nim nieco inne tłumaczenie (Patrzcie, co bajka o Jezusie Chrystusie dla
nas zrobiła), a nawet łaciński oryginał:
Quantum nobis nostrisque ea de Christo fabula profuerit, satis est omnibus
seculis notum. To by oznaczało, że nawet postawy agnostyczne, czy wręcz
wyraźnie ateistyczne, nie stały na przeszkodzie do tronu papieskiego. A jak się
to ma do – potwierdzonej przez Kościół – nieomylności papieży? Nie wiem i na
szczęście nie muszę.
Zabawna
(zabawna wobec zalewu plugastwa) wydała mi się relacja z soboru, który miał
sądzić papieża… imienia już nie pamiętam. Postawiono mu około pięćdziesięciu
zarzutów. Siedemnaście najgorszych zostało odrzuconych. Pozostało, do czego
zresztą się przyznawał, morderstwo, pederastia, sodomia, gwałcenie mniszek…
Papieżem być przestał, ale nie przeszkadzało mu to zajmować nadal bardzo
wysokie stanowiska w Kościele katolickim.
Czy
Nigel Cawthorne napisał prawdę w swojej książce? Zakładam, że raczej tak, bo w
przeciwnym wypadku zgniłby w pierdlu za tak potworne pomówienia.
Jest to lektura
dość ciężka do zniesienia, zważywszy choćby na fakt, że opisywane przypadki nie
miały miejsca tylko i wyłącznie w pierwszych latach chrześcijaństwa, jak mi się
naiwnie roiło, ale raczej w kilkunastu wiekach, czyli właściwie jeszcze
stosunkowo niedawno – a to rodzi trudne pytania i całe mnóstwo wątpliwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz