sobota, 12 sierpnia 2017

Dorota Terakowska ostatni raz

„Dobry adres to człowiek” – Dorota Terakowska

Czytałem „Ono” i „Poczwarkę”, i jakoś nie rzuciły mnie na kolana. Właściwie uznałem, że dosyć będzie przygód z książkami Doroty Terakowskiej, szkoda mi na nie czasu. Być może takie, naiwne dość, manipulowanie emocjami czytelników, komuś się naprawdę bardzo podoba, ale…

Książka „Dobry adres to człowiek” trafiła w moje ręce jakoś tak… przypadkowo. Nie miałem pojęcia, czym jest; spodziewałem się powieści. Idea zbioru krótkich tekstów (zebranych przez Wydawnictwo Literackie i wydanych po śmierci Terakowskiej felietonów, drukowanych w „Elle”, w latach 2003-2004) nawet mi się spodobała, ale kiedy okazało się, że jest ich tak niewiele, rozczarowałem się do końca.

Z nutką lekkiej pogardy dla czytelników Terakowska podejmowała w nich tematy bajek w nowym i starym stylu, testów na człowieczeństwo, facetów w telewizyjnych reklamach i kobiet doznających orgazmu na widok błyszczących kurków, wigilijnej tradycji, pożytkach z bycia innym niż wszyscy, wartości dziwacznych rad rodziców… 

Może kilkanaście lat temu, w czasopiśmie, miało to sens, ale… Wydaje mi się, że własny czas można spożytkować korzystniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz