„Księga zmarłych filozofów” – Simon
Critchley
Chyba jednak spodziewałem
się i oczekiwałem większej dawki filozofii. Simon Critchley, profesor filozofii w New School for Social Research, zapełnił swoją książkę postaciami
190 filozofów w układzie chronologicznym, od starożytności po czasy
współczesne. Są to króciutkie (czasem nawet jedno zdanie) historyjki, gdzie
tylko to możliwe, utrzymane w tonie kpiąco złośliwym, na temat ich poglądów na
śmierć i samej śmierci. Wydaje mi się jednak, że w tłumaczeniu humor i
błyskotliwa elokwencja autora, nieco się zagubiła.
[Anne Conway,
wicehrabina Conway] Wykluczona z uniwersytetów z powodu płci, przekształciła swój dom w
Ragley Hall w Warwickshire w ośrodek dyskusji intelektualnej i rozwijała
bliskie przyjacielskie stosunki z najważniejszym z platoników z Cambridge,
Henrym Moorem. Conway przeszła na kwakryzm i zmarła w stosunkowo młodym wieku,
cierpiąc na niesamowite bóle głowy. Na jej grobie widnieje napis składający się
z dwóch słów: „Quaker Lady”*.
Voltaire wierzący w
naturalną religię był deistą. Szczególnie sympatyzował z kwakrami, których
wierzenia i zwyczaje uważał za zgodne z chrześcijaństwem Ewangelii i, co
ciekawe, Konfucjusza uważał za najmądrzejszego ze śmiertelników. Według jego
sekretarza, Wagniere’a, Voltaire zniósłszy ogromne cierpienie, wyzionął ducha w
idealnym spokoju**.
Tak więc, choć niby
z przymrużeniem oka (śmierć z powodu nadużycia bobu lub wymazania się gównem),
to jednak lektura „Księgi zmarłych filozofów” w wyraźny sposób obniżyła mi
nastrój. Tak jednak nie musi być z innymi czytelnikami. Polecam.
--
* Simon
Critchley, „Księga zmarłych filozofów”, przekład Janusz Margański, wyd.
Farbiarnia, 2011, s. 157.
** Tamże, s. 177.
Mnie też to dziełko rozczarowało, trochę za dużo drobiazgów o niczym w kontekście tytułu, w dodatku niechlujne wydanie, sporo błędów ortograficznych i stylistycznych.
OdpowiedzUsuńPomysł kapitalny, wykonanie średnie.
Mimo wszystko, jako lektura na krótką zadumę w toalecie i nie tylko - rzecz warta uwagi.