Postanowiliśmy zrobić spotkanie
klasowe po czterdziestu latach od ukończenia szkoły podstawowej. Dzięki
rozmaitym mediom społecznościowym udało się skontaktować z większością byłych
uczniów. Wszyscy entuzjastycznie wyrazili chęć spotkania się po latach – także
ci, którzy mieszkają od dawna poza granicami kraju lub w odległych rejonach
Polski. Zresztą, ze względu na nich zdecydowaliśmy, że impreza trwać będzie
trzy dni, a nie tylko jeden wieczór.
Bez większych tarć uzgodniliśmy
zasady i warunki, to jest standard hotelu, wyżywienie (wielu z nas okazało się
wegetarianami), alkohole, orkiestrę i inne atrakcje, w tym ognisko, ale przede
wszystkim maksymalną opłatę, jaką uczestnicy gotowi byli ponieść.
Powołaliśmy kilkuosobowy zespół
organizacyjny (w trzydziestkę trudno byłoby się dogadać), który z entuzjazmem
zabrał się do roboty. Znalazło się miejsce, a po trudnych negocjacjach
zgodziliśmy się na warunki, zawarliśmy z właścicielem hotelu umowę.
Wtedy zaczęły się kłopoty…
Współuzależnienie Według PARPA (to jest Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych) osoby współuzależnione: przejawiają silną koncentrację myśli i uczuć na zachowaniach i emocjach osoby nadmiernie pijącej, przejmują kontrolę nad osobą bliską i przyjmują odpowiedzialność za postawy, zachowania i emocje pijaka, usprawiedliwiają go i przejmują za niego obowiązki itd. Do pewnego momentu nazywano to koalkoholizmem, ale określenie to przestało być stosowane, gdy okazało się, że takie zaburzenie przejawiają również te osoby, które z alkoholem i alkoholizmem w rodzinie nic wspólnego nie miały. |
Problemy zaczęły się, kiedy jeden
z kolegów, Ziutek, zaczął domagać się, żeby na naszym spotkaniu klasowym były
też yerba mate i szisze (nargile). Kiedy odpowiedziano mu, że lista potrzeb
jest już zamknięta i uzgodniona z hotelem, zaczął grozić, że nie przyjedzie.
Któraś z koleżanek, w dobrej wierze zaproponowała, że przywiezie mu ten sprzęt,
bo akurat ma go w domu, ale Ziutek odparł, że go to nie interesuje, że jego zachciankę
mają zrealizować organizatorzy, bo inaczej on się poczuje odrzucony,
odepchnięty i w ogóle – źle. Dodał też kilka argumentów na temat walorów
zdrowotnych yerba mate, jakby one miały z tą sprawą cokolwiek wspólnego.
Najbardziej
ryzykownym z tysięcy, a może nawet milionów przedsięwzięć podejmowanych w życiu
jest dorastanie. Polega ono na zrobieniu kroku z dzieciństwa w dorosłość.
Prawdę mówiąc, przypomina raczej karkołomny skok niż krok, i wielu ludzi nie
może się nań zdecydować przez całe życie. Na pozór sprawiają wrażenie
dorosłych, a jednak pod względem psychologicznym większość „pełnoletnich” aż do
śmierci pozostaje dziećmi…
[M. Scott Peck „Drogą mniej uczęszczaną”].
Z ciekawością obserwowałem
reakcje dawnych przyjaciół ze szkolnej ławy. A były one bardzo różne. Większość
osób, dorosłych i dojrzałych (także mentalnie), emocjonalnie stabilnych, na
tupanie nóżkami i fochy pięćdziesięcioletniego rozwydrzonego bachora,
próbującego wymusić szantażem emocjonalnym na innych coś, co mu się nie należy,
reagowała obojętnie, z dystansem – nie chcesz, to nie przyjeżdżaj – i tyle. Dla
takich ludzi ważne było tylko jedno: czy Ziutek domaga się czegoś, co mu się
słusznie należy, a jeśli nie, to… spadaj
palancie.
Ziutek zapewne zdawał sobie
sprawę, że takie fochy postrzegane są przez Mężczyzn z pogardą i odrazą, ale
wieloletnie doświadczenie nauczyło go też czegoś innego: jeśli w grupie
znajdzie się kilka-kilkanaście kobiet, to prawie na pewno jedna lub więcej
należy do gatunku uzależniającego swoje samopoczucie, od humorów/nastroju
emocjonalnego szantażysty, przemocowca, i one wywalczą dla niego wszystko to,
co mu się zachce albo i więcej. I tak też było, Ziutek zamilkł, ale do boju
ruszyły dwie panie, które za niego, w jego imieniu, zaczęły wymuszać spełnienie
jego potrzeb i zachcianek – nie należących mu się, co przypominam, bo gdyby
domagał się czegoś, co grupa wcześniej wspólnie ustaliła i to przed
negocjacjami z hotelem, to byłaby zupełnie inna sprawa.
Grupa się podzieliła i postaw,
zdań i stanowisk było do obserwacji znacznie więcej: ktoś odciął się od całej
sprawy, ktoś inny starał się przekonać całą grupę, że wszyscy zawinili i przez
wszystkich Ziutek się naburmuszył, ktoś tam, z zaciśniętymi zębami i wściekły, załatwi Ziutkowi tę jego sprawę, ale to będzie jego/jej ostatni kontakt z grupą, ostatni zjazd klasowy itd. itp.
Przez długie lata obserwowania
takich i podobnych wydarzeń, w bardzo różnych środowiskach, zauważyłem, że
panie o tak specyficznej psychice, zawsze jak lwice bronią niedojrzałych
mężczyzn, często stosujących szantaż i przemoc emocjonalną, ale nigdy nie
wstawiają się za innymi kobietami.
Najczęściej głównym wygranym jest
w tych sytuacjach jakiś tam Ziutek, bo broniące go panie, po pewnym czasie
czują się wykorzystane, potraktowane instrumentalnie, i to bez względu na to,
jak gorąco dziękował im Ziutek – jeśli w ogóle dziękował, bo czasem nie uważa,
żeby miał, za co. Tym bardziej, gdy uświadomią sobie, że w sumie nikt ich o nic
nie prosił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz