„Stary poczciwy Hindenburg dobrze wiedział, co dobre
dla Niemiec” – Melquiades
Melquiades to hiszpańskie imię, a
dokładnie to hiszpańska forma greckiego imienia Melchiades, ewentualnie, jak u pewnego
papieża, Miltiades. Mnie się jednak kojarzy przede wszystkim z filmem „Trzy
pogrzeby Melquiadesa Estrady”. Oczywiście Polak. Pojawia się w książce Cygan
Melquiades, człowiek całkowicie pokryty rybią łuską, ale związków z autorem nie
odkryłem.
Na początek trzy cytaty.
„Ale nie bądźmy znów tacy sentymentalni, skoro ona niebyła i raptem otrzeźwiała…” [1].
„I więcej w swoim życiu nie przestąpiłem tej knajpy, co samą swoją nazwą może…” [3].
W tym momencie, w czym chyba zapewne nic dziwnego, zacząłem gorączkowo szukać stopki i informacji o korektorze tego dzieła, żeby dodać go na swoją prywatną czarną listę. Stopkę znalazłem, ale korektora jakoś nie. Więc czytałem dalej, choć z trudem.Rzecz dzieje się w wiktoriańskiej Anglii, choć dokładny czas nie jest znany, a jak wiadomo z historii, królowa Wiktoria władała bardzo długo. Narratorem w tym zbiorze opowiadań jest pracownik trupiarni, czyli domu pogrzebowego. A książka jest groteskowym połączeniem fantastyki z niby to angielskim kryminałem. Przynajmniej tak wyobraża sobie brytyjskość sam autor, który zdaje się nawet nie wie, że w Wielkiej Brytanii nie ma godziny siedemnastej. Przykład, choć nie sztandarowy, niedocenianego dotąd w Polsce sub-gatunku, a może tylko udziwnionej maniery, zwanej new weird. Co ciekawe wielu krytyków neguje istnienie takiego nurtu, a co jeszcze ciekawsze, negują swój udział w tym procederze niektórzy autorzy, których próbuje się w ten sposób kwalifikować i szufladkować.
Jak wspomniałem, „Stary poczciwy
Hindenburg…” jest zbiorem opowiadań. Narrator słucha opowieści umarłych,
wyrażanych… uszami, które, nie wiedzieć czemu, nazywa pierogami. Okazuje się,
że każdy trup ma do przekazania jakąś niesamowitą historię, coś, czego po
żyjącym człowieku, nikt by się nie spodziewał, nie domyślał. Tytuł książki to
właśnie słowa jednego z umarłych. Opowieści te kończą się często w momencie
najmniej stosownym, na przykład:
„Reszta była równie interesująca,
dlatego proszę o szczególną uwagę…” [5].
Coś takiego bardzo szybko rodzi
zniechęcenie, bo nawet jeśli historia jest ciekawa albo zabawna, albo jedno i
drugie, co zdarza się rzadko, ale jednak czasem zdarza, to i tak z góry
wiadomo, że nie ma co liczyć na jej zakończenie; jakiekolwiek sensowne zakończenie,
dodam.
Pytania i prywatne, subiektywne odpowiedzi.
a) czy z książki można się czegoś dowiedzieć, coś poznać, zrozumieć? – nie.
b) czy fabuła jest pasjonująca? –
nie, w zasadzie fabuły nie ma, a te opowiastki można czytać w dowolnej
kolejności.
c) czy jest to świetna zabawa? –
nie, ponad połowa książki jest groteskowo-cudaczna, co skutkuje jedynie
wzruszeniem ramion, ewentualnie pytaniem: no
i co w związku z tym? Przykład. Umiera stary ślimak, ostatni ze swojego
gatunku, który był bogiem dla ludzi. Ktoś go sklonował i tych ślimaczych bóstw
jest znowu mnóstwo. I co w związku z tym? Rząd słomianych wisielców… Wysypisko
śmieci na jednym z księżyców Jowisza… itp.
Przyznaję, że mam spory kłopot z oceną „Starego poczciwego Hindenburga”. Dobrze zdaję sobie sprawę, że dla jednego czytelnika może być to kompletny knot i przykład grafomaństwa, ale dla drugiego ambitny, choć – moim skromnym zdaniem – zupełnie nieudany, eksperyment formalny, literacki, językowy. I może jeszcze jakiś. Jest też trzecia opcja – jestem za głupi, żeby rozpoznać wiekopomne dzieło, więc przed autorem droga do chwały pozostaje otwarta.
--
1. Melquiades, „Stary poczciwy Hindenburg dobrze wiedział,
co dobre dla Niemiec”, wyd. Manufaktura słów, 2020, s.38.
2. Tamże, s. 14.
3. Tamże, s. 24.
4. Tamże, s. 35.
5. Tamże, s. 164.
6. Tamże, s. 232.
7. Tamże, s. 51-52.
Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Opis brzmi: Pawłowi mogłoby się spodobać :D Piszesz o błędach językowych, to błędy typu orty, literówki, styl, czy też w samej kompozycji (chaos, powtórzenia)? Bo pierwsze może bym strawił, ale kompozycyjnych nie.
OdpowiedzUsuńTutaj: https://nakanapie.pl/ksiazka/stary-poczciwy-hindenburg-dobrze-wiedzial-co-dobre-dla-niemiec w mojej recenzji oraz w opinii niejakiego Kurto są przykłady tych błędów. Możliwe, że jeszcze ktoś zwrócił na to uwagę, ale przestałem śledzić ten wątek.
OdpowiedzUsuńOk. Dzięki.
Usuń