„Omertà” – Mario
Puzo
Mario Puzo zmarł w 1999 roku.
Pierwsze wydanie „Omerty” ukazało się rok później. Podobno zdążył je dokończyć,
ale… mam drobne wątpliwości. W książce pojawia się cosca corleonesich (grupa mafijna z Corleone), a to wystarczyło,
aby wydawca reklamował „Omertę” jako część cyklu, mającego związek z „Ojcem
chrzestnym”. Akcja „Omerty” toczy się w latach
dziewięćdziesiątych, głównie w USA i na Sycylii, choć nie tylko.
Raymonde Aprile, stary mafijny
don, na starość rozdał całe swoje przestępcze imperium i postanowił żyć w
zgodzie z prawem i społeczeństwem. Zostawił sobie, a tym samym także trójce
dzieci i bratankowi, legalne, dobrze prosperujące banki. Zresztą, dzieci
wychował z dala od swoich interesów, córka jest wziętą prawniczką, jeden syn
świetnie ustawił się w telewizji, drugi w wywiadzie wojskowym – to praworządni,
zamożni Amerykanie. Inaczej pokierował wychowaniem bratanka. Astorre Viola całe
życie przygotowywany był do ochrony dzieci donna Aprile, ich życia i interesów,
w mafijnym stylu… gdyby taka potrzeba zaistniała. I, oczywiście, zaistniała.
Raymonde Aprile zostaje
zamordowany, zastrzelono go, gdy wychodził z kościoła. Komu mogło zależeć na
jego śmierci? Wycofał się, nikomu nie wadził, wrogów się pozbył… prawie,
pozostałych wpakowało za kratki FBI, więc kto i dlaczego… a może, po co? Wtedy do akcji wchodzi Astorre
Viola, któremu don zlecił zadanie ochraniania rodziny. Zapisał mu też w
testamencie 51 procent akcji banków –
reszta należy do dzieci – oraz absolutnie zabronił ich sprzedaży.
Podobnie jak w „Ojcu chrzestnym”
i w tej powieści sympatia czytelnika jest po stronie młodego Astorre Violi, bo
organy ścigania, to jest policja i FBI, okazują się albo cynicznie skorumpowane,
albo kierują się zasadą „cel uświęca środki”, a więc i tak działają nieetycznie i
łamią prawo.
Autor starał się wzbogacić
powieść, prezentując rozliczne i bardzo różne osobowości, postawy, zachowania,
motywy… nieco przerysowana jest czarna policjantka Aspinella Washington, ale
dylematy agenta federalnego Kurta Cilke, wydają się godne uwagi.
Pozycja obowiązkowa dla
miłośników powieści mafijnych, ale uprzedzam, że do poziomu „Ojca chrzestnego”
jednak jest jej dość daleko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz