środa, 12 lipca 2023

Zemsta seryjnego mordercy

 „Czwarta Małpa” – J. D. Barker

Calli Tremell – dwadzieścia lat, zabita w Chicago 15 marca 2009 roku. Pierwsza znana zespołowi dochodzeniowemu ofiara seryjnego mordercy zwanego Zabójcą Czwartej Małpy. Później, przez lata, ofiar przybywało.

Schemat działania #4MK (jedna z nazw nadanych zabójcy przez media) okazał się stały, powtarzalny, łatwy do rozszyfrowania, ale nic z tego nie wynikało. Zabójca Czwartej Małpy porywał kogoś bliskiego człowieka, który zrobił w życiu coś wyjątkowo złego. Ofierze obcinał ucho, wyłupiał oczy, obcinał język i wszystko to wysyłał, w kolejnych przesyłkach pocztowych, osobie, która według niego miała w ten sposób zostać ukarana. Białe pudełeczka przewiązane czarnymi sznurkami; adresy wypisane ręcznie; odcisków palców brak. Ostatecznie oczywiście ofiarę zabijał.

Pierwsze ciało, Calli Tremell, przypadkowy biegacz znalazł w Almond Park. Siedziała, a raczej jej zwłoki, na ławce z przyklejoną do ręki karteczką „Nie czynię nic złego”. Przy drugiej ofierze, Elli Borton, było podobnie. I przy trzeciej…

W japońskiej kulturze zestaw figuralny z małpami pojawia się w wersji z trzema lub z czterema zwierzętami. Małpy zakrywają oczy, usta i uszy: “nie widzę nic złego, nie słyszę nic złego, nie mówię nic złego”. Przesłanie bywa interpretowane bardzo różnie. Może oznaczać ciche przyzwolenie na zło, ale bywa też sugestią, żeby nie szukać i nie wytykać błędnych czynów i słów innych ludzi, a jeśli chcesz wyplenić zło, to zacznij od siebie. Czasem w skład zestawu wchodzi jeszcze czwarta małpa, Shizaru: „nie czynię zła”.

Pod autobus wpada, a właściwie rzuca się mężczyzna w fedorze (taki rodzaj kapelusza z szerokim rondem, zasłaniającym twarz), w bardzo drogich butach o dwa numery za dużych i w tanim ubraniu niezbyt dobrej jakości. Policja znajduje przy nim kwit z pralni, kilka drobnych monet, pamiętnik i białe pudełeczko przewiązane czarnym sznurkiem, a w nim ucho młodej dziewczyny. Śledczym wydaje się, i w tych warunkach to oczywiste, że to Zabójca Czwartej Małpy. Kiedy anatomopatolog orzekł, że ofiara umierała na raka, prowadzącym sprawę policjantom, wszystko pasowało, teraz chcieli już tylko odnaleźć uwięzioną gdzieś dziewczynę.

Zerknąłem na liczbę stron przeczytanych (to, co opisałem to tylko początek, wstęp do fabuły, wydarzenia z kilku godzin) i tych jeszcze do przeczytania, i już wiedziałem, że coś tu nie gra, że policjantom tylko wydaje się, że sprawa jest rozwiązana.

Narratorami w powieści są różne osoby. Policjanci, ofiara oraz sam morderca – poprzez zapiski w swoim pamiętniku; zapiski zaczynające się chronologicznie w czasach jego dzieciństwa. Połowa książki, albo prawie, to właśnie one. I to odróżnia „Czwartą Małpę” od innych powieści sensacyjnych, w których zastosowano ten sam chwyt – wyznania sprawcy. Styl pamiętnika wskazuje na to, że całość pisana była przez osobę dorosłą, a nie dziecko, a więc jest to kolejny element gry, jaką psychopatyczny zabójca toczy ze społeczeństwem w ogóle, a organami ścigania w szczególności. Pamiętnik #4MK został specjalnie przygotowany dla policji – tego byłem pewien od początku.

Co uważam za typowe i powtarzalne? Sam Porter, główny bohater w drużynie tych dobrych, czyli 52-letni policjant z wydziału zabójstw, zmaga się z własnymi demonami: niedawno, podczas napadu na sklep, straciła życie jego żona. Porter jest rozwalony psychicznie i właściwie zawieszony, do czasu wydania opinii psychologa o przydatności do dalszej pracy. Ale to „jego” sprawa; szukał #4MK od wielu lat, więc przełożeni zgodzili się na jego udział w śledztwie, choć z pewnymi ograniczeniami. A co do policjantów, to… relacje między nimi mogły zostać lepiej dopracowane.

Ogólnie: bardzo dobra powieść sensacyjna ze zwrotami akcji i zaskoczeniami nieomalże do samego końca. Lektura lekka, mimo dramatyzmu zdarzeń, bez dłużyzn. Zła wiadomość jest taka, że ostatecznego rozwiązania nie znajdziemy w tym tomie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz