„My, dzieci z dworca ZOO” – Christiane F.
Druga połowa lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Berlin Zachodni, enklawa normalnego świata w środku socjalistycznej Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Dworzec ZOO – stacja kolejowa po „zachodniej” stronie muru berlińskiego, miejsce spotkań młodych narkomanów płci obojga, którzy środki na zakup narkotyków zdobywali dzięki prostytucji.
Historia Christiane F. rozpoczyna się w okręgu Gropiusstadt wchodzącym w skład ósmej dzielnicy Berlina – Neukölln. Dwunastoletnia dziewczyna zawiedziona, rozczarowana i sfrustrowana otoczeniem szarych, betonowych bloków, wobec bardzo ograniczonych form rozrywki dla dzieci w jej wieku, sięga w dyskotece po haszysz i inne narkotyki, w tym heroinę. Już dwa lata później regularnie zarabia na „ćpanie” prostytucją.
W książce znaleźć można także sylwetki innych narkomanów, znajomych Christiane, w tym jej wielkiej miłości w tym czasie – Detlefa, także narkomana, także parającego się prostytucją.
W książce, po kilku nieudanych próbach zerwania z uzależnieniem, matka wywozi Christiane z Berlina Zachodniego w okolice Hamburga, gdzie dziewczyna rozpoczyna nowe, wolne od narkotyków życie.
„My, dzieci z dworca ZOO” to niewątpliwie pozycja kultowa. Tysiące nastolatków widziało w Christiane i widzi pewnie nadal swojego idola, naśladuje jej styl ubierania, zakłada fankluby, entuzjastycznie wyraża się o jej zdolnościach literackich, postawie, odwadze, tworzy strony internetowe poświęcone jej i książce itd.
Rzeczywistość jest jednak nieco mniej kolorowa. Christiane Vera Felscherinow (Christiane F.) nigdy nie napisała żadnej książki. „My, dzieci z dworca ZOO” napisali dziennikarze „Sterna”: Kai Hermann i Horst Rieck na podstawie dwumiesięcznych rozmów z Christiane i innymi narkomanami z okolic dworca ZOO.
Nie wiadomo też, jak długo Christiane faktycznie zachowywała abstynencję od narkotyków, w każdym razie w 2008 roku ćpała już tak destrukcyjnie, że niemiecki sąd rodzinny odebrał jej prawa do opieki nad czternastoletnim wtedy synem.
Historia Christiane F. rozpoczyna się w okręgu Gropiusstadt wchodzącym w skład ósmej dzielnicy Berlina – Neukölln. Dwunastoletnia dziewczyna zawiedziona, rozczarowana i sfrustrowana otoczeniem szarych, betonowych bloków, wobec bardzo ograniczonych form rozrywki dla dzieci w jej wieku, sięga w dyskotece po haszysz i inne narkotyki, w tym heroinę. Już dwa lata później regularnie zarabia na „ćpanie” prostytucją.
W książce znaleźć można także sylwetki innych narkomanów, znajomych Christiane, w tym jej wielkiej miłości w tym czasie – Detlefa, także narkomana, także parającego się prostytucją.
W książce, po kilku nieudanych próbach zerwania z uzależnieniem, matka wywozi Christiane z Berlina Zachodniego w okolice Hamburga, gdzie dziewczyna rozpoczyna nowe, wolne od narkotyków życie.
„My, dzieci z dworca ZOO” to niewątpliwie pozycja kultowa. Tysiące nastolatków widziało w Christiane i widzi pewnie nadal swojego idola, naśladuje jej styl ubierania, zakłada fankluby, entuzjastycznie wyraża się o jej zdolnościach literackich, postawie, odwadze, tworzy strony internetowe poświęcone jej i książce itd.
Rzeczywistość jest jednak nieco mniej kolorowa. Christiane Vera Felscherinow (Christiane F.) nigdy nie napisała żadnej książki. „My, dzieci z dworca ZOO” napisali dziennikarze „Sterna”: Kai Hermann i Horst Rieck na podstawie dwumiesięcznych rozmów z Christiane i innymi narkomanami z okolic dworca ZOO.
Nie wiadomo też, jak długo Christiane faktycznie zachowywała abstynencję od narkotyków, w każdym razie w 2008 roku ćpała już tak destrukcyjnie, że niemiecki sąd rodzinny odebrał jej prawa do opieki nad czternastoletnim wtedy synem.