Kilka
znanych nazwisk, kilkanaście przeciętnych… baaardzo przeciętnych opowiadań. A
może to ja wyrastam już z czytania historyjek tego typu? Może adresowane były
do dzieci? Choć z drugiej strony… Holocaust w „Prześlizgując się bokiem przez
wieczność” raczej nie sprawia „dziecinnego” wrażenia. W każdym razie nie
polecam.
Zawartość
zbioru:
·
Neil
Gaiman: „Nagrobek czarownicy” · Garth Nix: „Ostrokrzew i żelazo”
· Mary Rosenblum: „Barwna wizja”
· Kage Baker: „Nieskazitelny rubin”
· Eoin Colfer: „Ptasia opowieść”
· Jane Yolen: „Prześlizgując się bokiem przez wieczność”
· Tad Williams: „Ręce obcego”
· Patricia McKillip: „Dzień nadania imienia”
· Elizabeth Hand: „Żona Zima”
· Andy Duncan: „Diorama...”
· Peter Beagle: „Taniec w Barrens”
· Nancy Kress: „Kamienny człowiek”
· Jeffrey Ford: „Zaklęcie Mantykory”
· Tanith Lee: „Zinder”
· Terry Bisson: „Billy i czarodziej”
· Terry Dowling: „Magycy”
· Gene Wolfe: „Magiczne zwierzę”
· Orson Scott Card: „Ojciec kamienia”
Dziękuję za rady. Wiem, na co nie marnować czasu :) A co Pan sądzi o książkach Ursuli Le Guin? Ziemiomorze może trochę traci przez film (jak to już dawno...), ale nie można porównywać oryginału z interpretacją. Bardzo podobał mi się cykl "Ekumena" i "Wracać wciąż do domu".
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Elżbieta
Twórczości Ursuli Le Guin nie znam za dobrze – jej książki przypadły na schyłek mojego krótkiego zainteresowani fantasy - krótkiego, bo szybko przesyconego kolejnymi tomami „Świata czarownic” Andre Norton. Ledwie kojarzę „Świat Rocannona”, który zresztą wydawał mi się nieco… pogmatwany i po prostu mętny.
Usuń