„Pasażer”
– Jean-Christophe Grangé
Na terenie warsztatów, należących do dworca kolejowego w
Bordeaux, w kanale naprawczym, znaleziono zwłoki młodego narkomana, kloszarda,
z łbem byka nałożonym na głowę. Chłopak zmarł z powodu przedawkowania
podejrzanie czystej heroiny. W pobliżu zatrzymany został mężczyzna zdradzający
objawy całkowitej amnezji; trzymał klucz nastawny i książkę telefoniczną,
ubrudzone krwią Chorym zajął się w szpitalu psychiatra, Mathias Freire.
Śledztwo w sprawie zabójstwa kloszarda prowadzi młodziutka kapitan policji Anaïs
Chatelet.
Anaïs i psychiatra zaczynają mieć się ku sobie – jak to
określała moja babcia – jednak sprawy komplikują się, gdy okazuje się, że
lekarz sam ma problemy psychiczne, że jest człowiekiem o wielu tożsamościach.
Mnożą się morderstwa nawiązujące do mitologii. Mathias
Freire orientuje się, że ma wszczepiony w nos implant, a poza tym jest
podejrzanym o zabójstwo Victorem Januszem (wcześniej fałszerzem, Arnaudem
Chaplain, szalonym artystą, ale też naukowcem o nazwisku Kubiela). Korporacyjne
spiski przeplatają się z rządowymi matactwami…
Jean-Christophe Grangé tym razem już wyraźnie przesadził –
to nie jest sensacja, ale jakieś absurdalne i groteskowe rojenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz