sobota, 14 maja 2022

Irlandczycy, Żydzi, tajni agenci

„Gwiazda i koniczynka” – Jean Grainger

Ariella, wyznania mojżeszowego, wyszła za mąż za katolika, Petera Bannona. Ze związku tego przyszły na świat dzieci: Liesl i Erich. Bannonowie żyli sobie spokojnie w Berlinie do czasu, gdy do władzy doszli naziści. Za pomoc udzieloną komuś rasowo niewłaściwemu Peter został aresztowany i – do czasu – nic nie wiadomo o jego losie.
W 1939 roku sytuacja Żydów w Niemczech zaczęła się robić dramatyczna i Ariella skorzystała z okazji i wysłała dzieci do Wielkiej Brytanii. Tą okazją była akcja tzw. Kindertransportów* (inna nazwa to Ruch Dzieci Uchodźców; objął on około 10 tysięcy dzieci), to jest wywożenia dzieci pochodzenia żydowskiego z Niemiec, Austrii, Polski, Wolnego Miasta Gdańska i Czechosłowacji do Anglii. Większość z nich nigdy więcej nie zobaczyła swoich rodziców. Często byli jedynymi osobami ze swoich rodzin, które przeżyły Holocaust. Dzieci trafiały do rodzin zastępczych i ośrodków opiekuńczych. Jednak Ariella miała szczęście, bo mogła powierzyć Liesl i Ericha dalekiej krewnej, nauczycielce, Elizabeth Klein.
Elizabeth Klein straciła męża, Żyda, w ostatnich dniach pierwszej wojny światowej, wkrótce później poroniła… Trudno się dziwić, że miała sporo obaw, czy da sobie radę z opieką nad dwójką dzieci, których wcześniej nigdy nie widziała. Jednak w praktyce nie to okazało się największym problemem.

Po jakimś bombardowaniu Liverpoolu, w którym zburzony został dom nauczycielki i szkoła, w której pracowała, wyjechała z dziećmi do Ballycreggan i zamieszkała w dawnym domu matki, którego na szczęście nie sprzedała po jej śmierci. Kochana mamusia, katoliczka, która wyrzekła się córki, bo ta związała się z Żydem, to inny, choć też (przez chwilę) ciekawy aspekt zagadnienia.

Irlandia uzyskała niepodległość stosunkowo niedawno (traktat angielsko-irlandzki z 1921 roku). Połączenie Republiki Irlandzkiej i Irlandii Południowej w 1922 roku i utworzenie Wolnego Państwa Irlandzkiego to była wielka polityka, która nie zawsze przekładała się na postawy, zachowania i przekonania poszczególnych osób.

Elizabeth Klein… „nigdy nie odnosiła wrażenia, że gdzieś w pełni przynależy. W Irlandii była katoliczką w protestanckiej na ogół społeczności, więc uchodziła za odszczepieńca, któremu nie wolno ufać. W Anglii z kolei postrzegano ją jako Irlandkę, a gdyby teraz miała wrócić do Balleycreggan, postrzegano by ją pewnie jako Angielkę. Na dodatek była wdową po Żydzie, ale nie Żydówką, więc i pod tym względem nigdzie nie pasowała”**.
Teraz miała jeszcze pod opieką dwójkę niemiecko-żydowskich dzieci, więc wszystko komplikowało się jeszcze bardziej, a życie na półwyspie Ards okazało się nie aż tak milusie.

W tym samym czasie do Balleycreggan przywiezione zostały także inne dzieci z akcji Kindertransport; z Wiednia i nie tylko. Nawet dwie siostry z Polski, Anika i Viola. Opiekował się nimi Daniel Lieber, a właściwie Liebermann i Talia Zimmermann, a wkrótce dołączyła do nich Ruth Alger z Dublina. Miała pomagać tylko kilka tygodni, ale… jakoś została. Talia zakochała się w Danielu, a przynajmniej tak twierdziła i manifestowała, Daniel coraz chętniej przebywał w towarzystwie Elizabeth Klein…

Spokojnie, wręcz sielankowo, mijają miesiące. Dzieci są grzeczne, kochane, wdzięczne i zdrowe, a kłopoty kolonii uchodźców sprowadzają się do zepsutego auta lub bojlera. Zmiana następuje w momencie, gdy policja odwiedza w szkole Elizabeth Klein. Na papierze gazetowym, którego używa ona z dziećmi do zajęć z rysunków, znaleziono plany budowy – wraz ze współrzędnymi ułatwiającymi lotnikom bombardowanie – wznoszonej w pobliżu Balleycreggan bazy wojskowej. Od tego momentu akcja nabiera tempa. I bardzo dobrze, bo chwilami była już za bardzo cukierkowo-naiwna.

Powieść Jean Grainger można opisać w jednym zdaniu: polityka (powierzchownie), problemy narodowościowe, rasowe, wyznaniowe, antysemityzm, pokomplikowane relacje emocjonalne bohaterów oraz ich skrywane tajemnice, wątek sensacyjno-szpiegowski i wreszcie codzienne kłopoty dzieci-uchodźców.

„Gwiazda i koniczynka” zawiera niewielki, ale jednak obecny, ładunek wiedzy historycznej, jednak z przewagą przeżyć i doznań emocjonalnych. Kawałek sensacji, jak już pisałem, bardzo się powieści przydał, ale – co paradoksalne – także odrobinę zaszkodził, bo w drugiej połowie książki zacząłem odnosić wrażenie, że autorka stara się chwycić za ogony siedemnaście srok na raz. Tym niemniej uważam, że jest to pozycja ciekawa, warta przeczytania, choć może nie wybitna. Styl albo warsztat pisarski autorki spodoba się zapewne znacznie bardziej kobietom niż mężczyznom. Mimo wątku szpiegowskiego, nie jest to powieść sensacyjna.

  

 

 

 

 ---

* https://de.wikipedia.org/wiki/Kindertransport#:~:text=Als%20Kindertransport%20

** Jean Grainger, „Gwiazda i koniczynka”, przekład Jan Kabat, Świat Książki, 2022, s. 51.

 

  

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz