„Ich ostatnie słowa... przed ostatnim tchnieniem” – Violaine Vanoyeke i Philippe Engerer
Violaine Vanoyeke, autorka kilkudziesięciu książek historycznych i nie tylko historycznych, pianistka, profesor literatury i światowej sławy egiptolog, skompletowała wspólnie z Philippem Engererem, o którym nic bliższego mi nie wiadomo, całkiem pokaźny zbiorek – nie liczyłem, ale na pewno ponad stu – ostatnich słów, jakie mniej lub bardziej znane osobistości miały wypowiedzieć tuż przed śmiercią.
Typowa nota wygląda tak:
„Edgar Allan Poe (1809-1849)
Pisarz Edgar Allan Poe, syn alkoholika i sam alkoholik, był człowiekiem skrajnie nieszczęśliwym. Autor »Opowieści nadzwyczajnych« zmarł 7 października 1849 roku w wieku 40 lat. W sali szpitala w Baltimore odszedł z tego świata w napadzie delirium tremens, krzycząc:
- Niech Bóg się zlituje nad moją biedną duszą!”
Pozycja niewątpliwie bardzo… „lekka”, do przeczytania w około półtorej godziny.
Zastrzeżenia mam dwa. Po pierwsze, brak źródeł; nie ma w książce żadnej informacji o tym, skąd autorzy wzięli te ostatnie słowa – mam nadzieję, że nie „z sufitu”, ale przyznam, że w możliwość wymyślania w czasie agonii jakichś błyskotliwych bon-motów, nie bardzo wierzę. Po drugie, zbiorek miał być zdaje się z założenia śmieszny, zaskakujący i zabawny, ale… ostatnie słowa umierających świadczą często jedynie o tym, że zupełnie nie zdają sobie oni sprawy z tego, co się naprawdę dzieje.
Typowa nota wygląda tak:
„Edgar Allan Poe (1809-1849)
Pisarz Edgar Allan Poe, syn alkoholika i sam alkoholik, był człowiekiem skrajnie nieszczęśliwym. Autor »Opowieści nadzwyczajnych« zmarł 7 października 1849 roku w wieku 40 lat. W sali szpitala w Baltimore odszedł z tego świata w napadzie delirium tremens, krzycząc:
- Niech Bóg się zlituje nad moją biedną duszą!”
Pozycja niewątpliwie bardzo… „lekka”, do przeczytania w około półtorej godziny.
Zastrzeżenia mam dwa. Po pierwsze, brak źródeł; nie ma w książce żadnej informacji o tym, skąd autorzy wzięli te ostatnie słowa – mam nadzieję, że nie „z sufitu”, ale przyznam, że w możliwość wymyślania w czasie agonii jakichś błyskotliwych bon-motów, nie bardzo wierzę. Po drugie, zbiorek miał być zdaje się z założenia śmieszny, zaskakujący i zabawny, ale… ostatnie słowa umierających świadczą często jedynie o tym, że zupełnie nie zdają sobie oni sprawy z tego, co się naprawdę dzieje.