„Jaśnie
panicz. O Witoldzie Gombrowiczu” – Joanna Siedlecka
Dworscy
uważali go za najmniej znaczącego z dziedzicoków
(dzieci pana Gombrowicza), podśmiewali się z niego i nazywali herbaciarzem albo łachcykiem (łachcyk to ani prawdziwy pan, ani
gospodarz, takie nie wiadomo co), bo nie zjadł i nie wypił jak prawdziwy
dziedzic, nie miał auta, nie grał w karty, nie polował, konno jeździć niby
umiał, ale za bardzo nie lubił, nie używał też, jak inni prawdziwi panowie,
wiejskich dziewuch. Łachcyk i herbaciarz to oczywiście Witold Gombrowicz.
Joanna
Siedlecka jest autorką kilku biografii: Zbigniewa Herberta („Pan od poezji”), Stanisława
Witkiewicza („Mahatma Witkac”), Jerzego Kosińskiego („Czarny ptasior”) oraz
Witolda Gombrowicza („Jaśnie panicz”). Były też i inne (choćby „Obława” czy
„Wypominki”), ale te cztery charakteryzuje pewien specyficzny styl – sama
autorka nazywa go biografią reportażową. W skrócie chodzi o to, że nie prezentuje
ona w swoich książkach udokumentowanych faktów z życia pisarza, ale raczej
wspomnienia ludzi, którzy go znali, członków rodziny, przyjaciół,
współpracowników.
„Jaśnie
panicz” – jaśnie panem był prędzej ojciec Witolda niż on sam, także całe
gromady stryjów, kuzynów i innych pociotków z rodziny Kotkowskich. Witold
Gombrowicz, jak wynika z relacji współczesnych mu osób, zanotowanych skrzętnie
przez Siedlecką, był inny, jakby z innej rodziny. Może i dobrze… gdyby był taki,
jak wszyscy Gombrowiczowie i Kotkowscy, nigdy nie byłoby „Ferdydurke” i „Iwony,
księżniczki Burgunda”.
Książka
znacznie lepsza, ciekawsza niż ta o Witkiewiczu… a może tak tylko mi się wydaje.
Z
wyraźnie moich, bliskich mi „kawałków”, zapamiętałem podejście Gombrowicza do
grobów. Wprawdzie obiecał wspomóc krewnych kwotą 30 dolarów na uporządkowanie
rodzinnych grobów, ale stwierdził jednocześnie, że „…wygląd tych grobów nie ma
dla mnie większego znaczenia – może nawet wolałbym, żeby były zarośnięte trawą”.
Po drugie „uważał, że nazwiska zakończone na –icz, takie właśnie jak Gombrowicz
czy Borewicz, są w najlepszym tonie. Te na –ski lub –cki – zbyt pospolite,
gminne”.
Dzięki za ciekawą recenzję :)
OdpowiedzUsuńProszę uprzejmie. :-)
Usuń