„Zachowaj
spokój” – Harlan Coben
Jest
to historia chronologicznie następna po „W głębi lasu”. Prokurator Paul
Copeland się żeni, świeżo awansowana Loren Muse użera się z aroganckim
weteranem i wykazuje jego nieudolność, w biurze prokuratora okręgowego znalazło
się też miejsce pracy dla zgwałconej prostytutki, jednak w tej opowieści
odgrywają oni role mniej ważne, a nawet zupełnie drugoplanowe.
Książka
zaczyna się niezbyt dobrze – Nash, który raz zakłada wąsy, a raz je zdejmuje,
wraz z Pietrą morduje w okrutny sposób dwie kobiety, Tia Baye z mężem Mike'iem
śledzą, a następnie poszukują 16-letniego syna Adama, Spencer popełnia
samobójstwo na dachu szkoły, córce Novaka wyrósł wąsik, młody chłopiec czeka na
przeszczep nerki, a jego matka nie wie, jak powiedzieć mężowi, że to nie on
jest ojcem i nie może być dawcą, nauczyciel popełnia błąd i dzieciaki drwią z
koleżanki… Jest tego po prostu za dużo.
Znając
pisarstwo Cobena domyślałem się od początku, że wszystkie te wątki w pewnym
momencie zaczną się ze sobą łączyć i splatać, i tak się dzieje, ale ich
początkowy natłok odrobinę zniechęca.
O
ile w „W głębi lasu” motywem przewodnim była prawda, to w „Zachowaj spokój”
wydaje się być nim przypadek. Tak, przypadek i jego zdolność do kreowania
niesamowicie pokomplikowanych zdarzeń, w które uwikłanych zostaje mnóstwo osób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz