„Siły
rynku” – Richard Morgan
Londyn.
Rok 2048, a więc stosunkowo niedaleka przyszłość. Mieszkańcy miasta dzielą się
na dwie grupy: pracowników korporacji (i obsługi korporacji), żyjących
bezpiecznie w luksusie albo chociaż w dostatku oraz mieszkańców wydzielonych,
zamkniętych Stref, w których rządzą gangi, panuje bezrobocie, a ludzie umierają
z powodu niedostatecznej opieki medycznej.
Bohaterem
jest, pochodzący ze Strefy, Chris Faulkner, brawurowo i spektakularnie pnący
się po szczeblach korporacyjnej kariery. Fabuła zaczyna się w chwili, kiedy
zostaje przyjęty do Oddziału Inwestycji Konfliktowych drapieżnej korporacji
Shorn Associates.
Są
to czasy, w których kolejne szczeble kariery, ale też lukratywne kontrakty,
osiąga się w drodze pojedynku; w Shorn mawiają: wróć z ich krwią na kołach albo
nie wracaj w ogóle.
Wydzielony
odcinek szosy, dwóch lub więcej konkurentów, bo czasem bywa to „sport”
zespołowy, w specjalnie przygotowanych, bojowych samochodach. Mniej sprawnego
kierowcę, pechowca, który ulegnie wypadkowi i go przeżyje, wolno i należy
dobić.
Chris
wygrywa kolejne pojedynki, radzi sobie z przeciwnikami i spiskiem we własnej
firmie, ale powoli traci żonę, resztki sumienia, przyzwoitości i
człowieczeństwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz