„Bill W. i jego sponsor” – Robert
Fitzgerald S.J.
Oryginalny
tytuł książki to “The Soul of Sponsorship”, który ja – przy swojej nieznajomości
angielskiego – rozumiałbym jako “Dusza sponsoringu”; polską wersję tytułu
uważam za nieuprawnioną. I to delikatnie rzecz ujmując. Podobnie jak rzekome
zmagania się Billa z decyzją o przystąpieniu do Kościoła katolickiego. Tego
typu rojenia Lois Wilson rozwiała dawno temu. Owszem, Billa intrygował
katolicyzm (parapsychologią też się interesował, i wieloma innymi sprawami), na
przykład fakt, że jeden człowiek może uznać się i ogłosić absolutnie nieomylnym
i grozić innym ekskomuniką za negowanie tej doktryny (jest o tym w książce),
ale o wstępowaniu do takiego Kościoła mowy nie było.
„Na
końcu listu do Clema Lane’a Bill jasno opisał własną misję: »Wierzę, że moim
zadaniem jest pomóc alkoholikowi spoza wspólnoty katolickiej…«”*.
Autor,
jezuita notabene, relacjonuje w książce znajomość Billa W. i Eda Dowlinga – też
jezuity. Czy była to przyjaźń? Nie mnie to oceniać; każdy z nas sam, na własny
użytek, definiuje takie pojęcia i określa osoby nim obdarzane.
Czy
Ed Dowling S.J. był sponsorem Billa W.? Wydaje mi się, że Bill nigdy nie nazwał
w ten sposób Dowlinga – a jakoś nie miał oporów, by używać tego określenia
wobec Ebby Thachera, kumpla od kieliszka. Zresztą, gdyby coś takiego miało miejsce, Robert
Fitzgerald S.J. fakt ten w stosowny sposób wyeksponowałby, a tego jakoś jednak nie
zrobił.
Jeśli
raz czy drugi spytam kogoś, co sądzi o moim wystąpieniu albo tekście, lub
poproszę, by zwrócił mi uwagę, gdybym za bardzo się zagalopował, to czy staje
się on przez to automatycznie moim sponsorem? Tak wydaje się uważać i taką tezę
lansuje Robert Fitzgerald S.J.
Na
okładce książki przeczytać można (nie wiem, czyjego autorstwa, a szkoda)
stwierdzenie: „Zapisana jest w niej historia przyjaźni jezuity Eda Dowlinga i
Billa Wilsona, współzałożycieli wspólnoty Anonimowych Alkoholików”.
Próbę
zaliczenia katolickiego księdza, nie alkoholika, do grona założycieli Wspólnoty AA, uważam za bardzo
poważne nadużycie.
Dla
osób mocno zainteresowanych historią Wspólnoty AA i weteranów książka ma jednak
pewną wartość albo może mieć, bo można w niej znaleźć mniej znane fakty,
niepublikowane dotąd w oficjalnej literaturze AA, parę drobiazgów, które
uzupełniają obraz – jako taką z przyjemnością ją przeczytałem.
Znakomite
są, zawarte w niej, dwa eseje Billa W.: „Pokora na dzisiejsze czasy” oraz
„Następna granica – trzeźwość emocjonalna”.
Zaintrygowały
mnie słowa Billa:
„Wzmocniony
przez Łaskę, którą odnajdowałem w modlitwie, odkryłem, że muszę wytężyć każdy
gram woli i działania, aby w końcu odciąć się od tych wadliwych zależności
emocjonalnych od ludzi, od AA, od wszystkich innych okoliczności”**.
--
* Robert Fitzgerald SJ, “Bill W. I jego
sponsor”, przekład Magdalena Bryll, Fronda , 2016, s. 90.
** Tamże, s. 184.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz