piątek, 13 maja 2016

O przyjaźni pijaka i jezuity


„Bill W. i jego sponsor” – Robert Fitzgerald S.J.

Oryginalny tytuł książki to “The Soul of Sponsorship”, który ja – przy swojej nieznajomości angielskiego – rozumiałbym jako “Dusza sponsoringu”; polską wersję tytułu uważam za nieuprawnioną. I to delikatnie rzecz ujmując. Podobnie jak rzekome zmagania się Billa z decyzją o przystąpieniu do Kościoła katolickiego. Tego typu rojenia Lois Wilson rozwiała dawno temu. Owszem, Billa intrygował katolicyzm (parapsychologią też się interesował, i wieloma innymi sprawami), na przykład fakt, że jeden człowiek może uznać się i ogłosić absolutnie nieomylnym i grozić innym ekskomuniką za negowanie tej doktryny (jest o tym w książce), ale o wstępowaniu do takiego Kościoła mowy nie było.

„Na końcu listu do Clema Lane’a Bill jasno opisał własną misję: »Wierzę, że moim zadaniem jest pomóc alkoholikowi spoza wspólnoty katolickiej…«”*.


Autor, jezuita notabene, relacjonuje w książce znajomość Billa W. i Eda Dowlinga – też jezuity. Czy była to przyjaźń? Nie mnie to oceniać; każdy z nas sam, na własny użytek, definiuje takie pojęcia i określa osoby nim obdarzane.
Czy Ed Dowling S.J. był sponsorem Billa W.? Wydaje mi się, że Bill nigdy nie nazwał w ten sposób Dowlinga – a jakoś nie miał oporów, by używać tego określenia wobec Ebby Thachera, kumpla od kieliszka. Zresztą, gdyby coś takiego miało miejsce, Robert Fitzgerald S.J. fakt ten w stosowny sposób wyeksponowałby, a tego jakoś jednak nie zrobił. 
Jeśli raz czy drugi spytam kogoś, co sądzi o moim wystąpieniu albo tekście, lub poproszę, by zwrócił mi uwagę, gdybym za bardzo się zagalopował, to czy staje się on przez to automatycznie moim sponsorem? Tak wydaje się uważać i taką tezę lansuje Robert Fitzgerald S.J.

Na okładce książki przeczytać można (nie wiem, czyjego autorstwa, a szkoda) stwierdzenie: „Zapisana jest w niej historia przyjaźni jezuity Eda Dowlinga i Billa Wilsona, współzałożycieli wspólnoty Anonimowych Alkoholików”.
Próbę zaliczenia katolickiego księdza, nie alkoholika, do grona założycieli Wspólnoty AA, uważam za bardzo poważne nadużycie.

Dla osób mocno zainteresowanych historią Wspólnoty AA i weteranów książka ma jednak pewną wartość albo może mieć, bo można w niej znaleźć mniej znane fakty, niepublikowane dotąd w oficjalnej literaturze AA, parę drobiazgów, które uzupełniają obraz – jako taką z przyjemnością ją przeczytałem.

Znakomite są, zawarte w niej, dwa eseje Billa W.: „Pokora na dzisiejsze czasy” oraz „Następna granica – trzeźwość emocjonalna”.

Zaintrygowały mnie słowa Billa:
„Wzmocniony przez Łaskę, którą odnajdowałem w modlitwie, odkryłem, że muszę wytężyć każdy gram woli i działania, aby w końcu odciąć się od tych wadliwych zależności emocjonalnych od ludzi, od AA, od wszystkich innych okoliczności”**.





--
* Robert Fitzgerald SJ, “Bill W. I jego sponsor”, przekład Magdalena Bryll, Fronda , 2016, s. 90.
** Tamże, s. 184.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz