„Płonące Echo”
– Lee Child
„Płonące Echo” zamieszczone
w zbiorze Reader's Digest, to skrócona wersja powieści o polskim tytule „Echo w
płomieniach”. Tytułowe Echo to miejscowość w Teksasie, może nawet hrabstwo,
gdzie głównie dzieje się akcja.
Jack Reacher, były żandarm, włócząc się bez celu po kraju (chyba, że za cel uznać ratowanie z opresji pięknych kobiet), na prażonej upałem drodze gdzieś tam w Teksasie zatrzymuje samochód i prosi o podwiezienie… dokądkolwiek. Tak poznaje piękną Carmen Greer, Meksykankę, żonę brutalnego typa o dziwacznym imieniu Slup, współwłaściciela bogatej posiadłości. Kobieta jeździ po okolicy drogim autem i zabiera autostopowiczów w nadziei, że jeden z nich zgodzi się zabić jej męża w zamian za seks, bo ma tylko jednego dolara i kartę pozwalającą tankować samochód. Slup, sprawca domowej przemocy, właśnie wychodzi z więzienia, do którego wpakowała go żona, więc Carmen szuka pomocy, bojąc się o życie swoje i córki.
Reacher godzi się (bez seksu) pojechać z nią do domu, w którym mieszka ona z teściową i szwagrem, rozejrzeć się w sytuacji, może nawet pełnić funkcję ochroniarza, ale zabijać Slupa nie zamierza. Ten jednak ginie, o morderstwo oskarżona zostaje Carmen. Reacher ma w tej sprawie wątpliwości, może nawet narastające lawinowo, gdy kobieta z niepojętych powodów rezygnuje z pomocy prawniczki, którą jej załatwił, a później nawet przyznaje się do winy.
Dalej akcja rozwija się już normalnie dla Childa, to znaczy trupy, kidnaping, spektakularne dedukcje Reachera, bójki, które zawsze wygrywa itp.
Opowiadanie z Reader's Digest, jest jeszcze całkiem niezłe, ale pełna wersja
zawiera dłużyzny i momentami można mieć tej historii po dziurki w nosie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz