piątek, 8 grudnia 2017

Dawno, dawno temu, tak blisko

„Wieko. Felietony dla częściowo zmarłych oraz ledwo żywych” – Marian Buchowski

Dla kogo jest ta książka?

a) Dla ludzi w średnim wieku i starszych. Żeby zrozumieli, że to nie oni zwariowali, że z ich pamięcią nic się dziwnego nie porobiło.
b) Dla młodszych nieco, choć może nie nastolatków (chyba że tych bardziej rozgarniętych), żeby dotarło do nich, że rzeczywistość i oficjalna propaganda (tej czy innej opcji politycznej) to jednak niezupełnie to samo.
c) Dla tych, którzy lubią i potrafią się pośmiać, także z samych siebie.

Marian Buchowski – publicysta (jego teksty drukowały „Opole”, „Trybuna Opolska”, „Odra”, „Indeks”, „Kultura”, „Polityka” i wiele innych), pisarz, poeta, autor fascynujących książek o Edwardzie Stachurze i jego czasach, laureat wielu prestiżowych nagród. „Wieko” jest zbiorem jego felietonów z lat… Ano, właśnie, spróbujmy to odgadnąć na podstawie dwóch cytatów.

„Czekam więc z utęsknieniem także na czasopismo autentycznie opozycyjne i wiarygodne, którego opozycyjność będzie wynikała wyłącznie z troski o lepsze jutro nas wszystkich, a nie tylko niektórych z nas. Dziś serwuje mi się nieomal wyłącznie propagandowy jad lub wazelinę, a ja (i – jak słyszę – jest takich coraz więcej) po takim menu najzwyczajniej rzygam”[1].

„…jak długo jeszcze, nienawiść do wszystkiego, co miało jakikolwiek związek z PZPR, będzie mogła stanowić główną siłę napędową dla wielu przedstawicieli niedawnej opozycji?”[2]

Kto zorientował się albo domyślił, że te teksty powstały (i były drukowane!!!) ponad ćwierć wieku temu, ten wygrywa.

Istotna uwaga. Marian Buchowski nie należy do miłośników tzw. „komuny”, fakt, że drwi z postkomunistycznej sceny politycznej w Polsce (i nie tylko) nie oznacza jeszcze, że jest komunistą. To akurat zastrzeżenie zrobiłem ze względu na tych czytelników, których propaganda skutecznie przekonała, że „jak nie jesteś z nami, to jesteś przeciwko nam”. Jeśli komuś nie podoba się PO, to nie znaczy automatycznie, że jest zwolennikiem PiS – i odwrotnie; podobnie jest właśnie z „komuną”.

„Wieko” zawiera felietony nie tylko polityczne. Uwielbiam humor Buchowskiego, bo plasuje się on na naprawdę dobrym poziomie, choć czasem trzeba się nieźle nagłówkować, żeby zorientować się, że autor robi sobie jaja, kpi, ironizuje, szydzi z kogoś lub czegoś. Ten akurat żart, kończący tekst na temat równouprawnienia, nie powinien stanowić wyzwania dla nikogo: „Precz z dotychczasową karykaturą równouprawnienia kobiet: niech każdy robi to, do czego został stworzony. A więc: górnicy – do gór, literaci – do piór, rolnicy – do ról, a kobiety – na piedestał!”[3]. Albo hasło: „Mniej zer na banknotach – więcej na stanowiskach”[4].

Boki zrywałem ze śmiechu podczas lektury tekstu „Okolice Europy”, traktującego o możliwościach spędzenia wolnego czasu po godzinie 23:00 w Opolu. Okazuje się, że w tym czasie można pójść do „Europy”, to jest znanej restauracji z kawiarnią w centrum miasta, albo do Nocnego Pogotowia Stomatologicznego (kawiarnia „Europa” istnieje do dziś, Nocne Pogotowie Stomatologiczne, niestety, nie). W obu tych miejscach można było szybko stracić zęby – w „Europie” bez książeczki ubezpieczeniowej. Natomiast Pogotowie nie zapewniało tańców.

Ważnym i arcyzabawnym elementem książki są kapitalne ilustracje Leszka Ołdaka, grafika, plakacisty, rysownika, ilustratora.


--
[1] Marian Buchowski, „Wieko”, wyd. Wojewódzka Biblioteka Publiczna im. Emanuela Smolki w Opolu, 2017, s. 15.
[2] Tamże, s. 12-13.
[3] Tamże, s. 183.
[4] Tamże, s. 29.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz