„Wieko.
Felietony dla częściowo zmarłych oraz ledwo żywych” – Marian Buchowski
Dla kogo jest ta książka?
a) Dla ludzi w średnim wieku i starszych.
Żeby zrozumieli, że to nie oni zwariowali, że z ich pamięcią nic się dziwnego
nie porobiło.
b) Dla młodszych nieco, choć może nie
nastolatków (chyba że tych bardziej rozgarniętych), żeby dotarło do nich, że
rzeczywistość i oficjalna propaganda (tej czy innej opcji politycznej) to
jednak niezupełnie to samo.
c) Dla tych, którzy lubią i potrafią się
pośmiać, także z samych siebie.
Marian Buchowski – publicysta (jego
teksty drukowały „Opole”, „Trybuna Opolska”, „Odra”, „Indeks”, „Kultura”,
„Polityka” i wiele innych), pisarz, poeta, autor fascynujących książek o
Edwardzie Stachurze i jego czasach, laureat wielu prestiżowych nagród. „Wieko”
jest zbiorem jego felietonów z lat… Ano, właśnie, spróbujmy to odgadnąć na
podstawie dwóch cytatów.
„Czekam więc z utęsknieniem także na
czasopismo autentycznie opozycyjne i wiarygodne, którego opozycyjność będzie
wynikała wyłącznie z troski o lepsze jutro nas wszystkich, a nie tylko
niektórych z nas. Dziś serwuje mi się nieomal wyłącznie propagandowy jad lub
wazelinę, a ja (i – jak słyszę – jest takich coraz więcej) po takim menu
najzwyczajniej rzygam”[1].
„…jak długo jeszcze, nienawiść do
wszystkiego, co miało jakikolwiek związek z PZPR, będzie mogła stanowić główną
siłę napędową dla wielu przedstawicieli niedawnej opozycji?”[2]
Kto zorientował się albo domyślił, że te
teksty powstały (i były drukowane!!!) ponad ćwierć wieku temu, ten wygrywa.
Istotna uwaga. Marian Buchowski nie
należy do miłośników tzw. „komuny”, fakt, że drwi z postkomunistycznej sceny
politycznej w Polsce (i nie tylko) nie oznacza jeszcze, że jest komunistą. To
akurat zastrzeżenie zrobiłem ze względu na tych czytelników, których propaganda
skutecznie przekonała, że „jak nie jesteś z nami, to jesteś przeciwko nam”.
Jeśli komuś nie podoba się PO, to nie znaczy automatycznie, że jest
zwolennikiem PiS – i odwrotnie; podobnie jest właśnie z „komuną”.
„Wieko” zawiera felietony nie tylko
polityczne. Uwielbiam humor Buchowskiego, bo plasuje się on na naprawdę dobrym
poziomie, choć czasem trzeba się nieźle nagłówkować, żeby zorientować się, że
autor robi sobie jaja, kpi, ironizuje, szydzi z kogoś lub czegoś. Ten akurat
żart, kończący tekst na temat równouprawnienia, nie powinien stanowić wyzwania
dla nikogo: „Precz z dotychczasową karykaturą równouprawnienia kobiet: niech
każdy robi to, do czego został stworzony. A więc: górnicy – do gór, literaci –
do piór, rolnicy – do ról, a kobiety – na piedestał!”[3]. Albo hasło: „Mniej
zer na banknotach – więcej na stanowiskach”[4].
Boki zrywałem ze śmiechu podczas lektury
tekstu „Okolice Europy”, traktującego o możliwościach spędzenia wolnego czasu
po godzinie 23:00 w Opolu. Okazuje się, że w tym czasie można pójść do „Europy”,
to jest znanej restauracji z kawiarnią w centrum miasta, albo do Nocnego
Pogotowia Stomatologicznego (kawiarnia „Europa” istnieje do dziś, Nocne
Pogotowie Stomatologiczne, niestety, nie). W obu tych miejscach można było
szybko stracić zęby – w „Europie” bez książeczki ubezpieczeniowej. Natomiast
Pogotowie nie zapewniało tańców.
Ważnym i arcyzabawnym elementem książki
są kapitalne ilustracje Leszka Ołdaka, grafika, plakacisty, rysownika,
ilustratora.
--
[1] Marian Buchowski,
„Wieko”, wyd. Wojewódzka Biblioteka Publiczna im. Emanuela Smolki w Opolu,
2017, s. 15.
[2] Tamże, s. 12-13.
[3] Tamże, s. 183.
[4] Tamże, s. 29.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz