sobota, 6 grudnia 2008

Wkurzający gliniarz

„Piąta kobieta” – Henning Mankell


Akcja kolejnej powieści z komisarzem Wallanderem w roli głównej zaczyna się w Afryce, gdzie islamscy fundamentaliści mordują cztery zakonnice i nocującą u nich turystkę, ale cała właściwa akcja rozgrywa się jednak w Szwecji, w Skanii, a głównie w malutkim – ok. 25 tysięcy mieszkańców – Ystad.

I znów – jak w większości powieści Mankella – w Skanii jest późna jesień, jest szaro, zimno, mokro, paskudnie i beznadziejnie, a Wallander, jak zawsze, nie ma czym i na czym pisać, wiecznie zapomina, że wyłączył komórkę i ustawicznie narzeka na upadek obyczajów w Szwecji. Nie tylko on zresztą, bo pewnie w myśl zasady „niedaleko pada jabłko od jabłoni”, narzekać na ciężkie czasy zaczyna też córka Wallandera, Linda. Tym razem jednak jej ojciec zna odpowiedź:
„Nalała sobie herbaty z termosu, po czym ni stąd, ni zowąd zapytała go, dlaczego życie w Szwecji jest takie trudne.
– Czasami myślę sobie – powiedział – że powodem może być to, że przestaliśmy cerować skarpety”.
Wallander spotyka wprawdzie w samolocie kobietę cerującą skarpety jednak, wbrew pozorom, nie to jest głównym motywem powieści.

W brutalny sposób zamordowany zostaje emerytowany sprzedawca samochodów, obserwator ptaków i poeta. Ginie uduszony właściciel kwiaciarni… Wallander nie ma wątpliwości, że na jego terenie grasuje seryjny morderca i znów on sam i reszta brygady będą pracować po 24 godziny na dobę o chłodzie i głodzie, żeby go złapać.

Świat i bohater Mankella jest niezmienny, logicznie spójny, nie ma tu mowy o jakichś niespodziankach. To dobrze, bo wraca się do nich, jak do odległych, ale znanych miejsc, jak do starego znajomego. Jednak to także niedobrze, bo Wallander popełniający wiecznie te same błędy staje się na dłuższą metę dość mocno irytujący. To podobno najlepszy glina w Ystad, ale najwyraźniej nie jest w stanie nauczyć się kilku prostych rzeczy, takich na przykład, jak chociażby noszenie notesu i długopisu.

Myślę, że postaram się przeczytać jeszcze przynajmniej jedną książkę Mankella, ale jeśli znów okaże się, że Wallander nie wpadł na to, że groźny zabójca może mieć broń, albo w decydującym momencie przypomni sobie, że zostawił komórkę na biurku, czy coś w tym stylu, to… rozstaniemy się na co najmniej pięć lat.