Może to tani sentymentalizm, ale ma dla mnie znaczenie fakt, że Dariusz Piórkowski urodził się na Opolszczyźnie i przez pewien czas był duszpasterzem akademickim w Opolu. Dawno, dawno temu jezuici użyczyli miejsca w Xaverianum (Jezuicki Ośrodek Formacji i Kultury w Opolu) grupie „Kwiaty na betonie”, zresztą… nadal czasem tam bywam. Kolejny sentyment mam do „Czarodziejskiej góry” Manna, bo to dzięki tej lekturze narodziło się moje… swego rodzaju uznanie dla gruntownie wykształconych, inteligentnych ojców jezuitów.
Od
kilku lat z pasją wyszukuję i ze sporym zainteresowaniem czytam rozmaite
publikacje dotyczące duchowości, która – w moim przekonaniu i praktykowaniu –
jest zwyczajna, powszednia i codzienna, i (jak sądzę) niewiele ma wspólnego z
bombastycznym, egzaltowanym mistycyzmem. Przyznaję od razu, że nie jest to
łatwe w kraju, w którym ponad dziewięćdziesiąt procent obywateli deklaruje się
jako katolicy, choć wielu z nich objawia wyraźne, choć niezupełnie zrozumiałe
przeze mnie, objawy jak gdyby alergii na katolicyzm. Ale… mniejsza z tym.
Oddając
głos autorowi: „…duchowość z krwi i kości to nic innego jak żywa wiara w to, że
Boga »można widzieć i spotkać w praniu, smutku i jagodach«, jak pewnego dnia
ujęła to grupa opolskich studentów, parafrazując wiersz ks. Jana Twardowskiego.
To kochać Boga w stworzeniach, a stworzenia w Bogu – jak powtarzał św. Ignacy
Loyola. W tej książce będzie więc mowa o duchowości, która nie polega na
ucieczce od świata czy mistycznych doświadczeniach oderwanych od zwykłości
codziennego życia”*.
Do
kogo adresowana jest książka Piórkowskiego? Na pewno do wszystkich
zainteresowanych praktycznym podejściem do duchowości, w tym przypadku
katolickiej i jezuickiej – ważne wydaje się zwłaszcza to drugie. Czy jej
lektura jest dobrym pomysłem dla początkujących? Wydaje mi się, że nie, że
chyba jednak lepiej by było, gdyby była to druga albo nawet trzecia książka dla
kogoś, kto zainteresował się praktykowaniem duchowości. Oczywiście mogę się
mylić. Czemu tak uważam? Wydaje mi się, że przydatna być tu może pewna
praktyka, podjęte już określone działania. Podam może przykład, dzięki któremu
łatwiej będzie zrozumieć, czemu upieram się przy określeniu „praktyka” i
dlaczego nie ma ona tak wiele wspólnego z chadzaniem po kościołach, jak mogłoby
się to wydawać.
Wśród
moich znajomych i przyjaciół (płci obojga) wielu jest takich, którzy prowadzą
regularnie tak zwany „dzienniczek wdzięczności”; sam koncentruję się
(oczywiście nie tylko) na wdzięcznościach podczas codziennej wieczornej
modlitwy i obrachunku moralnego. Dariusz Piórkowski napisał: „Dobrą szkoła
nieustannej modlitwy jest ignacjański rachunek sumienia, który zmierza do
wyrobienia w sobie wrażliwości na zauważalne działania Boga pośrodku
codziennego życia. Fundamentem tej modlitwy jest wdzięczność, która wyrabia w
człowieku pozytywne podejście do rzeczywistości. Niektórzy nazywają tę postawę
»wdzięczną czujnością«, ponieważ z jej pomocą staramy się przyjrzeć mijającemu
dniowi, wierząc że był w nim obecny Bóg, który mówił i działał w najróżniejszych
wydarzeniach”**.
Dodałbym
tylko, że duchowe praktykowanie wdzięczności, znakomicie zabezpiecza przed
ciągotami do odgrywania roli ofiary i użalania się nad sobą.
Istotnych
i poruszających tematów jest w książce Piórkowskiego wiele, choćby zwrócenie
uwagi na obecność we własnym życiu wyrażającą się w uważności, przytomności, a
nawet czujności; jest w niej mowa o gniewie, jako rzeczy ludzkiej, o
zniechęceniu, o własnej tożsamości, o granicach ludzkiej wolności, o ludziach
przegranych (a czy są tacy?), o różnicy między pielgrzymką a włóczęgą i wiele
innych. Nie zawsze z Piórkowskim się zgadzam, zawsze jednak jego wersja,
postawa, przekonanie, skłaniają do zastanowienia, rozważenia.
Na
koniec jeden jeszcze cytat, który wywarł na mnie spore wrażenie, być może
dlatego, że pojawił się przed moimi oczami w bardzo odpowiednim czasie. „Tak to
już chyba z nami jest, że póki żyjemy, nie unikniemy napięcia między
pragnieniem zadomowienia a odzywającym się ciągle niespełnieniem. Zadomowienie
jest potrzebne, ale zawsze musi być ono względne, tymczasowe. Nigdy absolutne i
wieczne”***.
--
*
Dariusz Piórkowski SJ, „O duchowości z krwi i kości”, Wydawnictwo WAM, 2011, s.
8-9.
**
Tamże, s.18.*** Tamże, s. 40.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz