niedziela, 2 kwietnia 2023

Wielbiciel PRL zdemaskowany

 „Okruchy PRL-u. Perspektywa indywidualna” – praca zbiorowa

Sprawa się rypła, zostałem rozpoznany. Dzięki lekturze fragmentu książki wydało się, że jestem wielbicielem i miłośnikiem PRL. Jak do tego doszło? Ano tak… Według jednego z autorów „Przepraszam, kto jest ostatni” to wyrażenie, które demaskuje doskwierające mechanizmy funkcjonowania obywateli w PRL-owskiej rzeczywistości i występujące właściwie tylko tam i wtedy. Jeśli ktoś tego zwrotu używa nadal, a mnie właśnie czasem się zdarza, głównie w przychodniach, to ewidentnie robi to tylko z sentymentu, a nawet miłości do dawnych lat, komuny itd.

Teraz o pewnej sztuczce. Co takiego może zrobić polityk pożądający uznania, podziwu, wdzięczności, tytułu opatrznościowego męża stanu? Możliwości są dwie. Może zrobić coś spektakularnie dobrego dla swojego narodu – to jednak droga trudna, czasochłonna, wymagająca wysiłku, ryzyka i nie zawsze skuteczna. Na szczęście jest też technika prostsza, nieomalże gwarantująca powodzenie, manipulacja, którą nazywam przyciemnianiem tła – chodzi o to, by niezbyt odległą przeszłość pokazać w tak strasznie ciemnych barwach, że dzień dzisiejszy wydaje się na tym tle jasny, a polityk za niego odpowiedzialny, jawi się jako postać nieomalże świetlista.
Jednak przyciemnianie tła przydaje się nie tylko politykom. Dzięki temu zabiegowi można wykreować się na bohatera albo ofiarę, wreszcie albo jedno i drugie, bo takie postawy przynoszą realne profity. Niekoniecznie materialne, choćby współczucie lub podziw.

Publikacja składa się z około dwudziestu tekstów. Zdecydowana większość z nich to ta, awizowana w podtytule, perspektywa indywidualna. Kilka jest jednak innych, na przykład: Grzegorza Łukomskiego „PRL – ujęcie historyczne”, znakomity tekst Kazimierza Wolny-Zmorzyńskiego „Słowo od Recenzenta”, który zawiera znacznie więcej sensownej treści, niż mogłoby się to wydawać po niepozornym tytule, Joanny Wiesler „Postać Janusza Korczaka i recepcja jego twórczości w Polsce Ludowej” o zmieniającej się, jak w kalejdoskopie, ocenie działalności i twórczości Korczaka – pokazujący wyraźnie tym, którzy jeszcze tego nie wiedzieli, że ocena kogoś lub czegoś nie zależy od faktów i rzeczywistości, ale od przekonań i interesów oceniającego.

Z „Noty o Autorach” dowiedziałem się z pewnym zaskoczeniem, że wszyscy autorzy są ludźmi znakomicie wykształconymi, wśród których większość stanowią profesorzy, doktorzy, adiunkci.

Teksty z zestawu „z perspektywy indywidualnej” były dla mnie wiarygodne, zrozumiałe i czytelne, choć nie wszystkie doświadczenia autorów były również moim udziałem. Natomiast z tymi o zacięciu naukowo-historycznym bywało już różnie.

Grzegorz Łukomski – profesor nauk historycznych Uniwersytet im. A. Mickiewicza – ocenia PRL w taki oto sposób:

Centralnie sterowana i oderwana od elementarnych zasad rynkowych „ekonomia” komunistycznego państwa to była „gospodarka niedoborów”, kartek żywnościowych i powszechnej reglamentacji wszystkiego, to długie kolejki po chleb, buty, mydło etc.[1].

Jeśli założyć, że PRL to jakieś pięćdziesiąt lat, to czy rzeczywiście przez cały ten czas reglamentowane było wszystko i zawsze po chleb stać trzeba było w długich kolejkach? Ja pamiętam coś innego (zależy w jakich latach), ale zapewne, jako zdemaskowany miłośnik PRL, uprawiam wrogą propagandę.
Może mogłem sobie darować szyderstwo i drwinę, ale… już mi się nie chce poprawiać.

Z kolei prof. zw. dr hab. Kazimierz Wolny-Zmorzyński stwierdza:

W jednym z rozdziałów tej znakomitej książki napisano, że PRL to było państwo totalitarne. Ja uważam, że autorytarne. I tu są dyskusje, zdania podzielone. Zdaję sobie sprawę, że wszystko zależy od punktu widzenia. Pamiętam doskonale tamte czasy z autopsji i trudno mi się zgodzić z opinią, że PRL to było państwo totalitarne. Dlaczego? W państwie totalitarnym, zgodnie z definicją, kluczową sprawą, o którą dba władza, jest całkowita kontrola nad życiem obywatela, jak również oficjalne tępienie wszelkiej opozycji. Obywatel pozbawiony jest praktycznie możliwości wpływania na politykę, nie ma swobody wyboru. W państwie autorytarnym natomiast opozycja jest w różnym stopniu tolerowana, o ile nie zagraża pozycji władzy. Zwykle dba się również o pozory wolnego wyboru (i takie pozory władza w okresie PRL-u stwarzała), jak i starała się o realne zdobycie poparcia [2].

Przyznam, że mocno irytują mnie niektórzy ludzie młodsi o pokolenie lub więcej, którzy próbują informować mnie, i nie tylko, bo także setki moich kolegów z podwórka, bloku, szkoły, boiska, jak żyło nam się w PRL, bo ja, w odróżnieniu od nich, częściowo o ten czas i miejsce zahaczyłem. A kiedy nie zgadzam się z ich kompletnymi bzdurami, starają się przyczepić mi łatkę „obrońcy komuny”, z premedytacją nie widząc, że bronię prawdy, faktów i realiów, a nie systemu politycznego. Takiego lub innego.
Kiedy coś takiego robią starsi ode mnie, domyślam się przyciemniania tła albo przesadnej (koniunkturalnej)  poprawności politycznej. Pewnego razu ktoś taki zwrócił mi uwagę, że nie powinienem używać określenia "Murzyn", bo to rasizm, a poprawnie jest obecnie Afroamerykanin. A jak nazwać Murzyna z Afryki? – spytałem z niewinną miną? Najpierw było osłupienie, ale już po chwili padła odpowiedź – Afroafrykaninem.

A książka jest bardzo dobra. Tak wciągająca, że pod koniec lektury było mi żal, że to już wszystko, że więcej nie ma.






---
[1] „Okruchy PRL-u. Perspektywa indywidualna” – praca zbiorowa, Silva Rerum, 2022, s. 52.
[2] Tamże, s. 9.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz