„Komuniści w Warszawie Działalność Komitetu Warszawskiego KPRP/KPP (1918–1938)” – Elżbieta Kowalczyk
W ostatnich latach czasem sięgam do opracowań historycznych, najlepiej popularno-naukowych, bo powoli i z rzadka zaczynają się pojawiać takie nieco bardziej wiarygodne. A mnie interesują fakty, historia, rzeczywistość, a nie demagogiczne manipulacje tej lub tamtej partii czy władzy.
„Niektóre aspekty historii ruchu komunistycznego, szczególnie związane z uzależnieniem go od aparatu państwowego i partyjnego państwa sowieckiego, stały się obszarem pełnym zakłamań, przeinaczeń i manipulacji”*.
Wydaje mi się, że jeśli coś przedstawiane jest potencjalnym czytelnikom, a tym samym całej społeczności, jako czarno-białe, zero-jedynkowe, to jest duża szansa, że mamy do czynienia z demagogią, agitacją, fałszem, matactwem, a nie historią.
„Książka opowiada historię zawodowych funkcjonariuszy, organizatorów i koordynatorów partii komunistycznej w Warszawie oraz grup robotników, zwykłych jej członków, którzy dali się uwieść ideologii zapowiadającej nową, lepszą i sprawiedliwszą rzeczywistość. Obecnie w przestrzeni publicznej podstawowa wiedza o ideologii, jaką głosił komunizm, zanikła, a on sam jest utożsamiany wyłącznie z niechlubną działalnością partii bolszewickiej”*.
Publikacja autorki, Elżbiety Kowalczyk, wzbogacona została o noty biograficzne działaczy Komitetu Warszawskiego KPP, aneksy, zdjęcia działaczy, dokumentów, wydarzeń, bibliografię, indeks osób, a jest ich pewnie koło tysiąca.
Ciekawostka: miałem poważne trudności ze znalezieniem informacji o autorce, nawet na stronie wydawcy, i już samo to mocno mnie zaskoczyło. Wolałbym wiedzieć, czy czytam pracę profesorki historii, czy może nastoletniej entuzjastki historii ruchów robotniczych. Recenzenci, dr hab. Adam Dziuba i prof. Wojciech Materski, świadczą raczej o tym pierwszym, ale pewności nie było – do czas aż coś tam na jej temat wykopałem. A pani może jednak nie jest historyczką, a ekonomistką? A może chodzi o jakąś inną Kowalczyk. Szkoda, że przy tak popularnym nazwisku wydawca się nie popisał.
Mimo tytułu domyślałem się, że takiego tematu nie da się zamknąć w ściśle określonych latach i na obszarze jednego tylko miasta, ale to mi w niczym nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Historia warszawskich komunistów ukazana jest w książce przez pryzmat wydarzeń i spraw ogólnopolskich, może i europejskich, dotyczących także dawniejszych dziejów KPP i Kominternu. Bo historia ta zaczyna się na początku lat osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku, kiedy to powstała w Warszawie pierwsza partia robotnicza – Proletariat – opierająca się na założeniach marksizmu, anarchizmu i ideologii rosyjskiej Woli Ludu.
„Komuniści w Warszawie” – moim zdaniem – to opracowanie zdecydowanie bardziej naukowe niż popularno-naukowe. Jednak jeśli brnąłem przez tę lekturę z mozołem, to nie tylko z tego powodu. Ten drugi powód wyjaśnię nieco szerzej.
Warto nauczyć się samemu rozliczać podatki, bo w ten sposób nie wydaje się pieniędzy na usługi biura rachunkowego. To prosty przekaz, dotyczący faktów i realnej rzeczywistości. Jeśli jednak po „warto” nie ma żadnego wyjaśnienia, dlaczego warto, to mamy do czynienia z elementem przekazu manipulowanego. Jeżeli nie wiadomo, dlaczego warto, to lub tamto, to nie mamy do czynienia z informacją, faktami, rzeczywistością, ale z próbą manipulowania emocjami, uczuciami, przekonaniami. Bo „warto” kojarzy się z czymś pożądanym, upragnionym, wartościowym, cennym, dobrym, pożytecznym. I o to właśnie chodzi, żeby się tak kojarzyło. Żeby zamiast rzetelnej informacji tworzyć nastroje. „Jesteś tego warta” – głosiła reklama sprzed kilkudziesięciu pewnie lat i mnóstwo kobiet się na to nabierało.
Jednak z czasem naiwne reklamy, adresowane do umiarkowanie rozgarniętych klientów, przeszły następną metamorfozę i zaczęły być wpychane w teksty już zupełnie nie reklamowe. Na przykład przez Elżbietę Kowalczyk do „Komunistów w Warszawie”. Nie, nie liczyłem dokładnie, ale „warto” pojawia się tu zapewne około pięćdziesiąt razy. Drugie tyle „należy dodać” lub „trzeba zaznaczyć”. I z przykrością zauważam, że czytać się tego nie da... prawie.
A tendencja do przenoszenia prymitywnych, manipulacyjnych reklam do języka codziennego trwa w Polsce w najlepsze. Typowymi przykładami jest „oliwa z oliwek” lub „ćwikła z chrzanem, ale... to już zupełnie inna historia.
---
* Elżbieta Kowalczyk, „Komuniści w Warszawie”, Wydawnictwo: Instytut Pamięci Narodowej, 2024 lub 2022 (inne informacje są w książce, a inne na stronie wydawcy), e-book.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz