„Figurki z Dachau” – Sarah Freethy
Akcja powieści dzieje się w różnych miejscach i w różnym czasie, jednak jest w tym pewna metoda. Zaczyna się w roku 1993, w Donar, Cincinnati. Na aukcji Clara Vogel kupiła dziesięć figurek z porcelany z Allach, w tym postać wikinga (wzorowaną na postaci z obrazu matki, Bettiny Vogel). Innych chętnych jakoś nie było. Clara Vogel już od lat poszukiwała człowieka, do którego należała figurka wikinga, bo żywiła nadzieję, że ten powie jej, kto jest jej ojcem.
Allach, fabryka czy manufaktura wyrobów porcelanowych, użytkowych i artystycznych, została założona w 1935 w niewielkim miasteczku Allach niedaleko Monachium. W 1936 została wykupiona przez SS i stała się częścią Głównego Urzędu Gospodarki III Rzeszy. W 1937 drugi zakład założony został na terenie obozu koncentracyjnego Dachau, gdzie przymusowo pracowali więźniowie. Po wojnie firma Allach została zamknięta.
Następna lokalizacja w powieści to Weimar w Niemczech latem 1925 roku. Dwoje głównych bohaterów: Max Ehrlich, student Bauhausu (sławna uczelnia artystyczno-rzemieślnicza) na wydziale architektury, austriacki Żyd i Bettina Vogel, kontrowersyjna malarka. Młodzi ludzie spotkali się na jakimś przyjęciu i od samego początku mocno między nimi „zaiskrzyło”.
Ani matka (Bettina Vogel), ani Heida, gosposia, towarzyszka i powiernica, nigdy nie chciały rozmawiać z Clarą o jej ojcu. Wiadomo było, że mężem Bettiny był nazista, Karl Holz. Jednak nie on był ojcem Clary. Raz tylko, pod koniec życia, schorowana i mocno zamroczona Bettina, myląc córkę z gosposią, uchyliła niechcący rąbek tajemnicy.
Kunszt artystyczny Karla ograniczał się do dobrego gustu i grubego portfela. Dał mi tę figurkę z prezencie, ale nie on ją wykonał.
– Kto w takim razie?
– Ojciec Clary oczywiście.
Powietrze uszło z piersi Clary niczym fala odpływu opuszczająca kamienisty brzeg*.
Porcelanowa figurka wikinga wykonana przez ojca, to początkowo było wszystko, czym dysponowała Clara, gdy postanowiła odnaleźć jakieś informacje w swoim tacie. Wkrótce pojawił się kolejny trop, stare zdjęcie matki wykonane w Dachau i ludzie w pasiakach.
Fabuła powieści przebiega dwutorowo. Wielka, romantyczna miłość Bettiny i Maxa, konieczność ukrywania się jego oraz tego związku i to nawet przed rodziną – brat Bettiny był zadeklarowanym nazistą. Ta część jest typowo romansowa. Tor drugi, kilkadziesiąt lat później, to poszukiwania ojca i informacji o nim przez Clarę Vogel, której zaczyna w tym pomagać jej córka – tutaj bywa tajemniczo, przygodowo, momentami może nawet sensacyjnie.
Staram się tu nie ujawnić zbyt wiele, ale w sumie nie wiem, po co się wysilam – blurb zawiera nieomalże kompletny zestaw informacji zdradzający kluczowe elementy fabuły. A gdy dodać do tego kilkanaście pierwszych stron powieści, to wiadomo już pawie wszystko – może poza drobnymi detalami. Tym niemniej powieść całkiem niezła – oczywiście jest to romans, oczywiście pisany w typowo kobiecym stylu (nadmiar przymiotników i rozbudowanych określeń), ale to też przecież nic złego. Nazwa miasta w tytule pełni określoną rolę i użyta jest z premedytacją – to przynęta dla miłośniczek różnych "auschitzów", bo czy komukolwiek Dachau kojarzy się z czymś innym niż niemiecki obóz koncentracyjny? Tym niemniej Allach i fabryczka porcelany istniały naprawdę, więc powieść ma solidne oparcie w kilku drobnych faktach. Uważam, że powinna się podobać naprawdę wielu czytelniczkom.
---
* Sarah Freethy, „Figurki z Dachau”, przekład Barbara Łukomska, Marginesy, 2025, s. 68.
Dziękuję wydawnictwu Marginesy za egzemplarz recenzencki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz