piątek, 12 września 2008

Miasto i fotografia...

„Opole 150 lat fotografii” – Urszula Zajączkowska


Kiedy miałem jedenaście czy dwanaście lat, dostałem w prezencie od ciotki – choć podejrzewam, że był to wspólny wysiłek finansowy kilku krewnych – pierwszy aparat fotograficzny: niemiecki Certo SL 100. Nie miałem wtedy radia, magnetofonu, piłki czy roweru, w moim domu nie było pralki automatycznej ani odkurzacza, ale na aparacie fotograficznym bardzo mi zależało, więc w końcu jakoś go wybłagałem.

O fotografowaniu wiedziałem właściwie tylko tyle, ile wyczytałem z instrukcji obsługi mojego aparatu. Filmy początkowo zanosiłem do obróbki (wywołanie negatywu + wykonanie odbitek) do jednego z najstarszych w mieście zakładów fotograficznych.
Knociłem oczywiście niesamowicie i często dostawałem resztę z dwudziestozłotowej zaliczki, bo z całej rolki udanym miałem zaledwie kilka zdjęć.
Widząc moją desperację i wysiłek, który wyraźnie szedł na marne, właściciel zakładu udzielił mi kilku rad i wskazówek na temat fotografowania, czułości filmów, manipulowania głębią ostrości, czasów, itp. i już nigdy więcej nie musiał mi zwracać części zaliczki.

Bez względu na to, czy potrafiłem to nazwać czy nie, a na początku rzecz jasna nie potrafiłem, zawsze chodziło o dwie sprawy: możliwość tworzenia sztuki przez kogoś, kto nie potrafi malować lub rysować oraz o sposób na zatrzymanie czasu. Zatrzymanie kawałka czasu i przeniesienie go w jakiś inny czas, o zachowanie go na później, albo dla kogoś.
Wokół mnie zmieniało się miasto i ludzie, widziałem rzeczy, których nie widzieli inni, a przynajmniej nie tak, jak oni. Zdawałem sobie sprawę, że nie jestem wieczny, a nie chciałem, żeby to wszystko zniknęło wraz ze mną, rozpłynęło się jak… jak łzy w deszczu.

„Opole 150 lat fotografii” to bardzo szczególne wydanie albumowe. Jest opowieścią o historii fotografii, o mieście, o jego fotografach – artystach, rzemieślnikach i amatorach, i o mieszkańcach Opola – tych prominentnych i tych zwyczajnych, z ulicy – na przestrzeni ostatnich stu pięćdziesięciu lat. Najstarsze zdjęcie z albumu pochodzi z 1864 roku, a choć najnowsze wykonano w 2005, to w gruncie rzeczy i przede wszystkim książka opowiada o świecie, którego już nie ma…

Rewelacja dla kogoś, kto się interesuje fotografią, jej historią i Opolem.