„Dzielnica cudów” – Henryk Mularski
Tytułowa „dzielnica cudów”, to wielkomiejska dzielnica robotnicza, którą raczej należałoby nazwać dzielnicą slumsów. Jednak może nie tyle o samą dzielnicę tu chodzi, co o jej mieszkańców: degeneratów, wykolejeńców, kryminalistów, pijaków, alkoholików. I o wódkę – obecną tam stale i wszędzie, przy każdej okazji, albo i bez okazji.
Mularski opisuje swoje życie – dzieciństwo i młodość spędzoną w „dzielnicy cudów”, ale głównie picie: byle czego, byle jak, z byle kim; picie pod sklepem, na trawniku, w melinie… Opisuje koszty takiego życia, nie tylko te materiale, ale właśnie moralne, duchowe; konsekwencje ponoszone osobiście, ale także dotykające członków rodziny, znajomych, współpracowników.
Opowieść kończy się, gdy autor-narrator wraca do normalnego życia po leczeniu odwykowym – jest jednak pełen wątpliwości i obaw o dalsze losy swoje i rodziny, o to, czy będzie w stanie utrzymać abstynencję.
Mularski opisuje swoje życie – dzieciństwo i młodość spędzoną w „dzielnicy cudów”, ale głównie picie: byle czego, byle jak, z byle kim; picie pod sklepem, na trawniku, w melinie… Opisuje koszty takiego życia, nie tylko te materiale, ale właśnie moralne, duchowe; konsekwencje ponoszone osobiście, ale także dotykające członków rodziny, znajomych, współpracowników.
Opowieść kończy się, gdy autor-narrator wraca do normalnego życia po leczeniu odwykowym – jest jednak pełen wątpliwości i obaw o dalsze losy swoje i rodziny, o to, czy będzie w stanie utrzymać abstynencję.