sobota, 11 lutego 2017

Lem - nie taki znowu prosty

„Wszechświat Lema” – Jerzy Jarzębski

Zbiór kilkunastu prac wydanych po raz pierwszy bodajże w 2002 roku oraz – w wersji znacznie bardziej rozbudowanej – w 2013. Wcześniej prezentowane były, przynajmniej niektóre z nich, na przykład podczas konferencji naukowych albo w artykułach i pismach krytycznych.

Jarzębski, krytyk i historyk literatury, profesor nauk humanistycznych, podejmuje takie oto zagadnienia i tematy:

- Szpital Przemienienia – walka z chorobą kultury
- Science fiction a polityka – wersja Stanisława Lema
- Kosmogonia i konsolacja
- Intertekstualność a poznanie u Lema
- Literackie przygody uniwersalnego Rozumu (O eseistyce Stanisława Lema)
- Przypadek i wartości (O aksjologii Stanisława Lema)
- O myśleniu
- Przygody Rycerzy św. Kontaktu
- Chaos jako wyzwanie: późna eseistyka Lema
- Lektura świata. Stanisław Lem jako czytelnik
- Naturalne, sztuczne i dziura w kosmosie
- Modele ewolucji u Lema
- Lem i świat po 11 września

I nie, nie jest to tylko spis treści – rozdziałów w książce jest więcej, na przykład „Kalendarium życia i twórczości Stanisława Lema” albo „Indeks bohaterów książek Stanisława Lema”. Sam autor przyznaje, że jego dzieło, choć ambitne, nie jest kompletnym i wyczerpującym opracowaniem na temat Lema i jego twórczości.

W eseju „Przeciw interpretacji” Susan Sontag  stwierdziła, że interpretacja jest zemstą intelektu na sztuce. Ona mogła sobie na to pozwolić, ale takie słowa w moich ustach byłyby zapewne dowodem zawiści i złośliwości. Nie posądzam jednak Jarzębskiego o złośliwość – o Lemie pisze z wyraźnie pozytywnym nastawieniem (nie wiem, czy się przyjaźnili, ale na pewno się spotkali), chodzi mi raczej o specyficzne traktowanie dzieła literackiego, które w efekcie może prowadzić do – zapewne nawet niezamierzonego –  zniechęcenia i rozczarowania przeciętnego czytelnika.

Pochodzę z pokolenia po Lemie, że tak to nazwę – jego książkami zachwycali się raczej moi rodzice, wujowie, ciotki… Owszem, przeczytałem kilka jego książek, nawet z przyjemnością, ale równie wiele odrzuciłem jako nudne, wydumane, ciężkie, (przeintelektualizowane?). Do pierwszych zaliczam: „Bajki robotów”, „Cyberiadę”, „Dzienniki gwiazdowe”, „Katar”, „Niezwyciężonego”, „Powrót z gwiazd”, „Solaris”. Do drugich, na przykład, „Wysoki zamek” czy „Wielkość urojoną”.

Jarzębski twierdzi, że Lem podejmuje tematy konfrontacji natury ze sztucznością, że fascynuje go natura ludzkiego umysłu, że krytykuje współczesną sobie cywilizację, zajmuje się etycznymi aspektami psychiatrii, że intryguje go problematyka przypadku w życiu człowieka i całych cywilizacji… To zapewne wszystko prawda, ale… podczas lektury „Bajek robotów” albo „Kataru” (bardzo go lubię), w wieku lat…nastu, zupełnie nie zdawałem sobie z tego sprawy i takich treści nie widziałem. Może to i dobrze, bo w przeciwnym wypadku wątpię, czy po jakąkolwiek książkę Lema bym sięgnął. 

Reasumując – to nie jest książka dla miłośników dzieł Lema, ale dla miłośników interpretacji i opracowań literackich. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz