„Chirurg”
– Tess Gerritsen
Za dużo miałem ostatnio lektur
ambitnych, stanowiących – zapewne tylko dla mnie – wyzwanie momentami zbyt
wielkie. Dlatego postanowiłem poczytać jakiś dobry kryminał – teraz to się
chyba nazywa thriller. I nie zawiodłem się.
Największą zaletą „Chirurga”
jest niewielka objętość. Największą wadą to, że po połowie książki można się
zacząć domyślać, kto zabił; po dwóch trzecich jest to już oczywiste.
Boston – miasto, w którym
mieszka i pracuje najwięcej lekarzy, podobno. Główną bohaterką jest chirurg
urazowy, Catherine Cordell. Przeniosła się do Bostonu z Savannah, żeby uciec od
złych wspomnień – dwa lata temu została zaatakowana przez seryjnego mordercę. Andrew
Capra, student medycyny albo stażysta, obezwładniał swoje ofiary, gwałcił,
pozbawiał macicy, a wreszcie zabijał, podcinając gardło. Doktor Cordell udało
się wyzwolić z więzów, a nawet zastrzelić Caprę.
Andrew Capra nie żyje, ale w
okolicy znowu zaczynają ginąć młode kobiety (Diana Sterling, Elena Ortiz),
które nieznany sprawca traktuje w dokładnie ten sam sposób. Pewnym wyjątkiem
jest Nina Peyton – policja znajduje ją na czas, zawozi do szpitala, gdzie
doktor Cordell ratuje jej życie. Nina ma na udzie napis, z którego wynika, że
to prezent dla Catherine Cordell.
Autorka starała się wzbogacić
psychologicznie powieść, wprowadzają postać policjantki, Jane Rizzoli,
zmagającej się z własnymi kompleksami i szowinizmem w komisariacie. W tle rodzą
się uczucia…
W sumie prosta, ale wciągająca fabuła i rozrywka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz