„Alkoholiczka”
(wyd. II) – Mika Dunin
Przypomina mi się pewna anegdota. W Stanach
Zjednoczonych, w plemieniu Mic-Mac, żył sobie pewien Indianin – rudy pijak
notabene, ale mniejsza z tym. W folklorze i mitach tego plemienia egzystują
karły, które Indianie nazywają Bugalademujs. W zasadzie żyją w górach, ale
często zakradają się do domów i płatają ludziom różne figle. Oczywiście nocami,
żeby ich nikt nie zobaczył i nie złapał.
Indianin miał książkę, bardzo dla niego ważną,
którą czytał mnóstwo razy – nazywał ją Big Book. Podczas drugiego studiowania
księgi zauważył, że w treści coś się zmieniło. Uznał wtedy, że to sprawka
Bugalademujs. A pytany, czemu tak często czyta tę książkę, odpowiada (prawie)
poważnie: Bugalademujs nadal to robią,
nadal majstrują przy jej treści.
Wiele książek czytałem kilka-kilkanaście razy. W
różnym okresie wynikało to z różnych powodów, ale zjawisko opisane wyżej
zauważyłem dość wcześnie. Po latach stworzyłem teorię, zgodnie z którą nigdy
nie czytamy drugi raz tej samej książki. Nawet jeśli książka jest rzeczywiście
ta sama, co wyklucza wszelkie nowe wydania (poprawione i uzupełnione), inne
tłumaczenia itp., to czytelnik nie jest już tą samą osobą, którą tę książkę
czytała rok, dwa, a może dwadzieścia lat temu.
Nowa "Alkoholiczka" w ofercie WAM |
Kiedy doszły mnie słuchy, że Wydawnictwo WAM
szykuję nowe wydanie „Alkoholiczki” i że będzie ono uaktualnione, wiedziałem,
że je przeczytam – w tym przypadku nie było wątpliwości: w nowym wydaniu miały
się znaleźć nowe treści, z założenia.
Po sprawdzeniu spisu treści, mogłoby się wydawać,
że w książce przybył tylko jeden rozdział pod tytułem „Wciąż to nieładne
słowo”, ale to pozory. W nowej „Alkoholiczce” zmian jest mnóstwo. Czasem coś
przybyło, czasem ubyło, a jeszcze gdzieś indziej zostało delikatnie zmienione,
poprawione, skorygowane. Można się przecież domyślić, że i autorka nie jest tą
samą kobietą, która kilka lat temu pisała „Antyporadnik” i pierwszą
„Alkoholiczkę”. Może dla czytelników, których interesuje tylko, kto zabił, nie będzie to miało wielkiego
znaczenia, ale dla mnie obserwowanie procesu zmian okazało się fascynujące.
„Alkoholiczka” nadal jest przejmującą i wciągającą
opowieścią o wychodzeniu z nałogu kobiety uzależnionej, o alkoholiczkach w
Polsce, a dalej o budzeniu się i rozwijaniu świadomości w sferze umysłowej
(psychicznej), duchowej i emocjonalnej. W środowisku Anonimowych Alkoholików
nazywa się to „trzeźwieniem”, ale ileż w końcu można trzeźwieć?! I to też
cudownie pokazane jest w nowym wydaniu – nieustający rozwój osobisty, ciągłe
zmiany, wciąż nowe osiągnięcia i coraz to nowe wyzwania.
Dotarłam do
punktu, z którego każdy następny krok nie jest już krokiem uzależnionej osoby,
tylko człowieka.
[…]
…odkryłam, że
moje dotychczasowe życie obracało się wokół urojonych problemów, cierpienia,
które zresztą w większości sama na siebie ściągałam, tak byłam pochłonięta tymi
problemikami, że nie mogłam dostrzec istnienia innego świata, innych ludzi.
Zależności między nimi, między nami*.
Ponad wszelką wątpliwość jest to najlepsza w
Polsce książka na temat alkoholizmu kobiet, znakomita lektura, tak w ogóle,
podpowiedź, wskazówka, sugestia, jak kobiety (nie tylko alkoholiczki) mogą
ułożyć sobie życie, biorąc za nie wreszcie pełną odpowiedzialność.
Gorąco polecam.
--
* Mika Dunin „Alkoholiczka”, wyd. II, WAM, Kraków
2018, s. 266.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz