„Zamek Eymericha” – Valerio Evangelisti
O tron średniowiecznej Kastylii walczą Piotr Okrutny i jego przyrodni brat Henryk Trastamara. Pierwszy schronił się w twierdzy Montiel, drugi bezskutecznie ją oblega, co wydaje się zupełnie niezrozumiałe zważywszy na to, że po stronie Henryka stoją tzw. białe kompanie Bertranda du Guesclin.
Jak się łatwo domyślić, tajemnica tkwi w samym zamku zbudowanym przez Żydów w dość… specyficzny sposób.
Powieść dzieje się w trzech nurtach czasowych, z czego środkowy – misja inkwizytora Nicolasa Eymericha mająca na celu odkrycie zagadki zamku – jest zdecydowanie najważniejszy, natomiast trzeci, okres drugiej wojny światowej (obóz koncentracyjny w Dorze), momentami wydaje się doklejony „na siłę” i właściwie zupełnie zbędny.
Kawałek niezłej historii średniowiecznej Hiszpanii (co może się wydawać intrygujące u pisarza Włocha), wzbogacony przygodą i czystą fantazją zbudowaną na bazie wierzeń kastylijskich Żydów: tajemnice kabały, golemy, Lilith itp.
Całkiem niezłe „czytadło” i sporo dobrej rozrywki, jeśli pominąć fakt, że dość skomplikowana i moralnie niejednoznaczna postać inkwizytora pojawia się we współczesnej literaturze już po raz kolejny.
Jak się łatwo domyślić, tajemnica tkwi w samym zamku zbudowanym przez Żydów w dość… specyficzny sposób.
Powieść dzieje się w trzech nurtach czasowych, z czego środkowy – misja inkwizytora Nicolasa Eymericha mająca na celu odkrycie zagadki zamku – jest zdecydowanie najważniejszy, natomiast trzeci, okres drugiej wojny światowej (obóz koncentracyjny w Dorze), momentami wydaje się doklejony „na siłę” i właściwie zupełnie zbędny.
Kawałek niezłej historii średniowiecznej Hiszpanii (co może się wydawać intrygujące u pisarza Włocha), wzbogacony przygodą i czystą fantazją zbudowaną na bazie wierzeń kastylijskich Żydów: tajemnice kabały, golemy, Lilith itp.
Całkiem niezłe „czytadło” i sporo dobrej rozrywki, jeśli pominąć fakt, że dość skomplikowana i moralnie niejednoznaczna postać inkwizytora pojawia się we współczesnej literaturze już po raz kolejny.