„Fałszywy trop” – Henning Mankell
Młoda dziewczyna oblewa się benzyną i podpala na polu rzepaku. Były minister sprawiedliwości ginie od ciosu siekierą, oskalpowany przez swojego zabójcę. Kolejną ofiarą jest podejrzany handlarz obrazów… Ofiar, których pozornie nic nie łączy, przybywa w ekspresowym tempie i szybko staje się jasne, że w okolicach Ystad (Ystad, a nie Ystadu!!!) grasuje seryjny morderca.
Specjalna grupa dochodzeniowa kierowana przez komisarza policji Kurta Wallandera nie śpiąc i nie jedząc (no, chyba, że w mieszkaniu którejś z ofiar, albo świadka znajdzie się coś smakowitego, czym policjanci raczą się bez skrępowania pod nieobecność domowników) prowadzi morderczy wyścig z czasem, próbując zapobiec kolejnym zbrodniom i zidentyfikować sprawcę.
Czytelnik już od połowy książki wie, kto zabił, jednak policjanci błądzą prawie do ostatniego momentu, głównie dlatego, że rzeczywistość jest tak makabryczna, iż nikt z nich nie brał jej poważnie pod uwagę.
Jedna z lepszych książek Mankella z Wallanderem w roli głównej.
Specjalna grupa dochodzeniowa kierowana przez komisarza policji Kurta Wallandera nie śpiąc i nie jedząc (no, chyba, że w mieszkaniu którejś z ofiar, albo świadka znajdzie się coś smakowitego, czym policjanci raczą się bez skrępowania pod nieobecność domowników) prowadzi morderczy wyścig z czasem, próbując zapobiec kolejnym zbrodniom i zidentyfikować sprawcę.
Czytelnik już od połowy książki wie, kto zabił, jednak policjanci błądzą prawie do ostatniego momentu, głównie dlatego, że rzeczywistość jest tak makabryczna, iż nikt z nich nie brał jej poważnie pod uwagę.
Jedna z lepszych książek Mankella z Wallanderem w roli głównej.