„Koniec
romansu” – Graham Greene
Od czasu do czasu, zwłaszcza po lekturze
kilku kolejnych książek polskich autorów, odczuwam potrzebę kontaktu z pisarzem
i pisarstwem. Greene jest tu znakomitym przykładem, jak z romansu albo powieści
szpiegowskiej można zrobić kawał dobrej literatury.
Od starych, mądrych ciotek i babć
słyszałem, że przeciwieństwa się przyciągają. Tylko żadna z nich nie dodawała, że owo przyciąganie, znakomicie sprawdzające się w czasie romansu i zakochania,
bardzo kiepsko się spisuje w prawdziwym, poważnym związku. Z łóżka trzeba
kiedyś wyjść i jeśli wtedy on i ona właściwie nic albo niewiele mają sobie do
powiedzenia (ileż można ględzić o samej miłości!), to tygodnie lub miesiące
związku są policzone.
Rzecz cała dzieje się w Londynie w czasie
drugiej wojny i wkrótce po jej zakończeniu. Znany pisarz, choć nie przesadnie
znany, Maurice Bendrix nawiązuje romans z Sarą. Ich związek nieustannie zmienia
się i ewoluuje, podobnie jak coraz to inne uczucia Bendrixa wobec męża Sary,
nudnego urzędnika, któremu raz zazdrości, raz współczuje, często nienawidzi…
Gdy kochanka zerwała znajomość, Bendrix
wynajął prywatnego detektywa, by ją śledził. Groteskowe wydawać się może to, że
na pomysł ze śledzeniem pierwszy wpadł mąż Sary, i z konceptu tego zwierzył się
Bendrixowi, a nawet rozważał jego udział w całym przedsięwzięciu.
Agencja detektywistyczna do śledzenia
Sary wyznacza detektywa Parkisa, dziwaczną figurę, czasem śmieszną, czasem
żałosną. Parkis tropi Sarę wraz z synkiem, żeby się chłopak przyuczał za młodu
do zawodu.
Sporo miejsca w powieści zajmują kwestie
religijne, dotyczące nawrócenia, pojednania się z Bogiem. Jest to zapewne
kawałek autobiograficzny Grahama Greena, który nawrócił się na katolicyzm, by
poślubić Vivien Dayrell-Browning. Ten związek też nie przetrwał próby czasu,
ale to już inna historia.
Zauważyłem podczas lektury coś
szczególnego – nawet jeśli czytelnik nie ma za sobą romansu z mężatką, to
zapewne - jeśli jest dorosły – jakieś
związki jednak tak, a historia Bendrixa, Sary, ich krótkiej miłości i długiego
rozstania, przywołuje wspomnienia i prowokuje pytania: gdybym wtedy tak…, gdyby
ona wówczas…, gdyby…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz