środa, 7 maja 2008

Kot po żydowsku

„Kot z jadeitu” – Suzanne Brøgger


Ubożuchny Izydor Løvin przywędrował do Danii z Polski, a dokładniej z Torunia i stał się nie tylko założycielem Duńskich Fabryk Spirytusu, ale i swego rodzaju dynastii: duńsko-żydowskiego rodu Løvinów. W połowie XIX wieku Izydor spłodził Maksa, zwanego Papą. Inne jego dzieci to: Emil, Eryk, Fryderyk, Artur, Louis i Rosa. Dzieci Izydora miały swoje dzieci, a te z kolei następne dzieci…
W pewnym momencie, w drugim bodajże pokoleniu (po Izydorze), w rodzinie Løvinów pojawiła się Katze – urodzona w 1900 roku – główna, choć nie jedyna, narratorka tej opowieści.


Løvinowie emigrowali i osiedlali się w różnych dziwnych miejscach na świecie – Polska, Madagaskar, Dania, Cejlon – a mimo to, Katze o każdym z nich ma coś ciekawego do opowiedzenia. Często i przede wszystkim są to złośliwości, albo dziwaczna mieszanina ważnych wydarzeń rodzinnych i historycznych z anegdotami, wydawać by się mogło, zupełnie błahymi, na przykład opowiadaniami o kroju peniuaru.
Wszystko to dość chaotycznie opisane, przypomina skoki myślowe starej kobiety, której zebrało się na wspominki – i tak pewnie miało być tylko, że w czytaniu okazała się taka konwencja dość męcząca.

Pięć pokoleń Løvinów to dzieje upadku rodziny – w czasach jak najbardziej nowożytnych, zniszczeni przez historię, alkohol, medykamenty i hulaszczy tryb życia, Løvinowie właściwie przestają istnieć.